W ekipie pierwszoligowca wizyta obrońcy trofeum budzi wielkie emocje. W szatni GKS-u roi się przecież od osób związanych w przeszłości z klubem z Łazienkowskiej. Nie chodzi wyłącznie o zawodników Legii, którzy ostrzą sobie zęby na starcie z byłym klubem. Legionistą z sentymentu jest też trener Dariusz Banasik. - Owszem, nie kryję sympatii i sentymentu do Legii, ale i profesjonalistą. Jeżeli gram przeciwko niej, to zawsze robię 120 procent ku temu, by taki mecz wygrać – zapewnia szkoleniowiec tyszan.
Kolejna wygrana z Legią – a doświadczył tego uczucia, i to dwukrotnie, w nieodległej przeszłości jako opiekun Radomiaka – jest oczywiście jego marzeniem na czwartkowy wieczór. Ma jednak nadzieję na spełnienie z GKS-em jeszcze jednego wymarzonego scenariusza. - Dotknął pan czułej nuty u człowieka z Warszawy – uśmiecha się szeroko, gdy pytamy go o nadzieje na poprowadzenie drużyny klubowej w meczu na Stadionie Narodowym.
To na tym obiekcie rozgrywane są od dekady finały Pucharu Polski. Najbliżej zagoszczenia tamże Banasik był w sezonie 2014/15. Prowadził wtedy drugoligowy Znicz Pruszków i dotarł z nim aż do ćwiercinału! Tamże jednak w dwumeczu lepszy okazał się Lech Poznań, i to właśnie „Kolejorz” dotarł ostatecznie na Stadion Narodowy (gdzie przegrał z Legią).
- W paru wywiadach już powiedziałem, że poprowadzenie drużyny na tym stadionie to marzenie każdego trenera. A co dopiero takiego, który właściwie mieszka po sąsiedzku z nim, bo w sąsiedniej dzielnicy. Kiedy koło niego przejeżdżam, zawsze robi na mnie ogromne wrażenie – nie kryje emocji.
Ale droga jego podopiecznych na ten obiekt wiedzie przez czwartkową potyczkę z Legią. Trzeba ją spróbować wygrać. Dlatego Banasik przed wyjściem zespołu na murawę, każdego ze swych piłkarzy klepnie w plecy i wypowie dwa krótkie zdania. Jakie? - Odwagi! Nie ma co się bać Legii! - zdradza trener GKS-u.
Początek meczu GKS Tychy – Legia Warszawa w 1/16 finału Pucharu Polski w Tychach w czwartek o godz. 21.00. Transmisja w Polsat Sport.