- Pływać nauczyłam się mając sześć lat – wspomina prezes „Oti”. - Rodzice zapisali mnie na zajęcia z pływania, szermierki i tańca. Po części z powodu skrzywienia kręgosłupa. Nie żałuję, że wylądowałam w pływaniu. To była bardzo dobrze dobrana droga. Nauczyło mnie to wygrywać i przegrywać, nauczyło szacunku dla drugiego człowieka, czy... samotności. Mówi się o pływaniu, że jest nudne, ale dla mnie nigdy takim nie było. Nawet pobudzało kreatywność, bo pływając od ściany do ściany śpiewałam w myśli albo układałam filmowe scenariusze.
„SE”: - Co wydaje się z dystansu najcenniejszym pani sukcesem sportowym?
- Powinnam powiedzieć, że złoty medal olimpijski. Ale każdy sukces był cenny, bo czegoś uczył. Na przykład tego, że nigdy nie można stanąć w miejscu i powiedzieć sobie, że jest się najlepszym, bo ktoś może nas zaraz wyprzedzić. Dlatego trzeba szukać nowych metod.
i
- Która rola jest łatwiejsza: sportowca wyczynowego czy działacza sportowego?
- Będąc sportowcem na poziomie międzynarodowym ma się zapewnione większość tego, co potrzebne do życia i do treningu. A w roli działacza trzeba zapewnić to innym. I być przygotowanym, że zawsze znajdą się jacyś niezadowoleni. Podążać więc obraną drogą i móc spojrzeć w lustro z przekonaniem, że zrobiło się, co trzeba.
- Znajduje pani teraz czas, by wskoczyć czasami do basenu?
- Tak, ale bardzo rzadko, głównie podczas imprez, które sama organizuję. Obowiązki wobec dzieci i praca w PZP nie pozwalają na więcej. Jednak sam sobie mówię, że to wymówki. Mam nadzieję, ze w przyszłości będzie lepiej.
- A czy pani kilkuletnie pociechy umieją już pływać?
- Jak na razie przemieszczają się w wodzie. Pływania nauczyć się muszą, a potem same wybiorą, co dalej. Widzę jednak, że 6-letni Grzesio skłania się do piłki nożnej… ku niezadowoleniu mamy (śmiech).
* Na Śląsku, skąd pochodzi Otylia, istnieje tradycja nadawania dziecku imienia zgodnie z patronem dnia narodzin. 13 grudnia przypada dzień świętych Łucji i Otylii.
Źródło: Dziś urodziny Otylii Jędrzejczak. - Pływanie nauczyło mnie szacunku