„Super Express”: - Czy osiem miejsc na podium to coś ponad oczekiwania czy może poniżej?
Otylia Jędrzejczak (42 l.): - Liczba medali nie jest rekordowa, ale jest bardzo pozytywna. Liczyłam na pięc medali indywidualnych i tak się stało. Nie obraziłabym się, gdyby ta liczba powtórzyła się za rok w ME na długim basenie (śmiech).
- Co była najmilszą niespodzianką?
- Największym zaskoczeniem jest wygrana Justiny Kozan na 400 metrów zmiennym. Ta dziewczyna urodziła się i mieszka w USA, zadebiutowała w polskich barwach latem, na długim basenie. Ale nie wiedzieliśmy, na co ją stać na basenie krótkim. Na pewno będzie pozytywnym wzmocnieniem ekipy w przyszłości. Na pewno też na plus wyszedł finał na 200 metrów motylkiem z obydwoma braćmi Chmielewskimi na podium. Wprawdzie Krzysztof liczył na więcej niż srebro, ale Michał nareszcie mu nieomal dorównał. Obaj trenują na uczelni w Kalifornii w tej samej grupie, co Justina.
Polka była sama przeciw wszystkim. Poszło o dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do ME!
- Nie uwiera pani prezes to, że aż czworo z pięciorga medalistów indywidualnych trenuje w USA?
- Nie boli mnie to, skoro daje im to korzyść. Mają tam lepsze warunki treningowe. Nie jesteśmy w stanie zapewnić im podobnych w kraju. Żeby temu dorównać, musielibyśmy mieć specjalistyczny ośrodek olimpijski. Ale nie jest już tak, jak dawniej, żeby ich przygotowania odbywały się poza kontrolą. Nasz główny trener kadry Bartosz Kizierowski ma nadzór i jest w kontakcie z ich trenerami.
Mistrzyni olimpijska miała swoją słabość. Otylia Jędrzejczak przyznała to wprost: „Niewinny nałóg”
- Tymczasem od pani potrójnego sukcesu olimpijskiego w Atenach 2004 żaden polski pływak nie stanął na podium igrzysk…
- O ewentualnych medalach w igrzyskach 2028 nie chciałabym teraz rozmawiać. Ale ja także uważam, że trwa to za długo.
Galeria: Lewandowski rzucał córką w basenie