- Legia chce mnie jako trenera, a ja chcę być trenerem Legii. To tyle jeśli chodzi o komentarz do tej sprawy. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia i nie będę musiał więcej tego komentować - przyznał wprost Marek Papszun na konferencji prasowej przed meczem Raków Częstochowa - Rapid Wiedeń w Lidze Konferencji UEFA. Minęły cztery dni, a 51-latek wciąż jest trenerem Rakowa, który pod jego wodzą rozbił w czwartek Rapid 4:1, a w niedzielę takim samym wynikiem Arkę Gdynia. Przy okazji tego meczu PKO BP Ekstraklasy Papszun dwukrotnie zabrał głos w sprawie swojej przyszłości.
Co dalej z Markiem Papszunem? "Sytuacja jest dynamiczna"
- Ta historia chyba się dziś jeszcze nie zamknie, choć… nie wiadomo - powiedział w rozmowie z Canal+ jeszcze przed 350. meczem w roli trenera Rakowa. Ten jubileusz poszedł po myśli wszystkich w Częstochowie, ale czy będzie mecz numer 351? O to zapytano na pomeczowej konferencji.
- Zobaczymy. Dzisiaj 350 zamknęliśmy, może otworzymy kolejne. Nie wiemy, co się jutro wydarzy, a co dopiero w środę. Sytuacja w życiu jest dynamiczna, w sporcie również - odpowiedział Papszun, nie wykluczając zmiany przed środowym meczem Rakowa w 1/8 finału STS Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław.
Tomasz Hajto przejechał się po trenerze Legii. Grzmiał, jak mawia klasyk
Jego słowa jasno wskazują na to, że jest gotowy na zmianę z dnia na dzień. Legia Warszawa swój ligowy mecz rozegra dopiero w poniedziałek wieczorem z Motorem Lublin, co pozwala snuć różne domysły. Zwłaszcza po jednym z ostatnich wpisów stołecznego klubu: "Z Motorem w komplecie wyjazdowym" - ogłosiła Legia w mediach społecznościowych. Zamieściła do tego zdjęcie wyjazdowej koszulki, ale spora część kibiców odebrała to dwuznacznie.
Jeśli Papszun miałby poprowadzić Legię w meczu z Motorem, musiałby oficjalnie objąć klub w ciągu najbliższych kilkunastu godzin.
