- Raków Częstochowa zrewanżował się Cracovii za ostatnią porażkę, pokonując ją 3:0 w Pucharze Polski.
- Jonatan Braut Brunes strzelił dwie bramki, a wynik przypieczętował Lamine Diaby-Fadiga.
- Trener Marek Papszun wyraził zadowolenie z postawy zespołu i podkreślił chęć wygranej w nadchodzącym meczu z Jagiellonią.
Piłkarze Rakowa Częstochowa byli zdeterminowani, aby zrehabilitować się za lanie, które dostali od Cracovii w Ekstraklasie. Zrobili to w dobrym stylu, bo rozbili krakowski zespół u siebie 3:0 i w dobrym stylu zameldowali się w 1/8 finału Pucharu Polski. Katem okazał się Jonatan Braut Brunes (25 l.), który ustrzelił dublet.
Marek Papszun nie ukrywa satysfakcji. "Nie lubię przegrywać"
Trener Marek Papszun nie ukrywał, że nie wyobraża sobie innego scenariusza, jak zwycięstwo nad Cracovią. Trzeba przyznać, że dobrze nastawił podopiecznych, którzy tym razem zaprezentowali się bardzo dobrze.
Gospodarze od początku dominowali, stwarzając sobie dobre sytuacje. W pierwszej połowie dwie z nich wykorzystał Brunes. W końcówce spotkania wygraną przypieczętował rezerwowy Lamine Diaby-Fadiga, który pokonał bramkarza technicznym uderzeniem zza pola karnego. To siódma bramka Francuza w tym sezonie dla częstochowskiego zespołu, licząc wszystkie rozgrywki.
- Jestem bardzo zadowolony ze względu na kilka zdarzeń, które miały miejsce - powiedział trener Papszun. - Chcieliśmy zrewanżować się Cracovii za to słabe spotkanie, gdy nie byliśmy godnym rywalem. To bardzo mocny zespół. To był rewanż, a ci którzy, mnie znają, to wiedzą, że nie lubię przegrywać. Celem głównym był awans do kolejnej rundy, co zostało zrealizowane. To był dobry mecz. Dobrze się go oglądało. Z przyjemnością go obejrzę - dodał.
Raków chce wygrać z Jagiellonią
Przed Rakowem niedzielny hit z Jagiellonią Białystok w 14. kolejce PKO BP Ekstraklasy.
- Mobilizacja jest przed każdym meczem - zaznaczył Papszun. - Nie ma znaczenia, gdzie i z kim gramy. Nie zawsze nam się to udaje. Nie jesteśmy robotami. Słabsze mecze się zdarzają. Jedziemy na trudny teren, ale będziemy chcieli wygrać. Martwi mnie uraz Frana Tudora. To mocno mi zaprzątnęło głowę - wyznał szkoleniowiec Rakowa.