Polski prezes światowej federacji warcabowej: - Nasza gra nie jest gorsza od szachów

2021-08-27 2:37

To już drugi w tym roku sukces Polski w warcabach. W kwietniu warszawski hotel Bellotto był miejsce meczu mistrzostwo świata kobiet w warcabach stupolowych. Teraz polski działacz i zawodnik Jacek Pawlicki został prezesem Światowej Federacji Warcabów (FMJD).

Jacek Pawlicki, prezes federacji warcabowej FMJD

i

Autor: Materiały prasowe/ Materiały prasowe

„Super Express”: - W warcaby gra się na 100 polach i na 64. Który z wariantów jest najważniejszy?

Jacek Pawlicki (61 l.): - Zdecydowanie ten stupolowy. On jest najbardziej strategiczny. Porównać go z tamtym można jak kuchnię francuską do hamburgera.

- W ilu krajach gra się w warcaby?

- Na pięciu kontynentach, bez Australii. Gra jest bardzo popularna w Holandii, gdzie istnieje jedyna na świecie liga zawodowa oraz we frankofońskiej Afryce. W Polsce mamy od dwóch do trzech tysięcy zawodników z licencją oraz 80 klubów.

- Czy gra w warcaby to na pewno sport?

- Jak najbardziej, bo zawiera rywalizację dwóch osób. Przecież dyscyplinami sportu są takie, które nie kojarzą się z ruchem, choćby strzelectwo. Wraz z szachami, brydżem i azjatycką grą go założyliśmy federację sportów umysłowych IMSA. W Polsce jednak warcaby nie są jeszcze oficjalnie uznawane za sport i nasz związek nie dostaje ani grosza dotacji z budżetu państwa.

- Przy szachistach możecie się czuć ubogimi krewnymi…

- Tylko w sensie finansowym, bo tutaj daleko nam do nich. Na świecie z gry w warcaby utrzymuje się zapewne sto do dwustu osób. Nasza eks-mistrzyni świata Natalia Sadowska pracuje na co dzień w korporacji. Natomiast na forum międzynarodowym nie ma tematu wyższości którejś z tych gier nad drugą. Nasza nie jest gorsza. Ja sam znając dobrze obie byłbym w stanie rozegrać z pamięci partię szachową, a warcabową na stu polach już nie.