Cały czas trwa dyskusja, czy rosyjscy sportowcy powinni być zdyskwalifikowani ze wszystkich konkurencji i dyscyplin. Ponad dwa miesiące po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę niektórzy wciąż mogą reprezentować "Sborną". Dzieje się to m.in. w esporcie. Nie brakuje wielkich skandali. Podczas jednego z meczów gry DOTA 2, jeden z zawodników zachował się skandalicznie. Podczas przerwy narysował na mapie literę "Z". To oczywiście symbol napaści Rosji na naszego wschodniego sąsiada.
Skandal z symbolem "Z". Virtus.pro zdyskwalifikowane
Wszystko było transmitowane w ramach relacji. Za feralnym zachowaniem stał Ivan "Pure" Moskalenko. 18-latek narysował symbol "Z", a gdy zawodnicy zorientowali się, co zrobił i że kibice mogą to widzieć, momentalnie zaczęli zamazywać literę. Całość wciąż można obejrzeć w sieci.
Tłumaczenia młodego zawodnika są kuriozalne. Ten twierdzi, że po prostu rysował sobie po mapie i litera "Z" nie miała być związana z wojną, a zwykłym przypadkowym gestem. - Wraz z chłopakami zaczęliśmy rozmawiać i rysować po minimapie. Gdy zdaliśmy sobie sprawę, co konkretnie przedstawia mój rysunek, staraliśmy się go zasłonić. Nie miałem zamiaru nikogo urazić, to wszystko stało się przypadkowo. Pokój wam wszystkim - cytuje zawodnika "Cybersport".
Rosyjska organizacja Virtus.pro jest oburzona decyzją o dyskwalifikacji zespołu. "Pure" został jednak ostatecznie wyrzucony. - Surowość tej kary jest szokująca. Valve ma już pewną historię, jeżeli chodzi o nakładanie kar dyscyplinarnych, ale dyskwalifikacja całego zespołu z turnieju DPC w związku z rysunkiem jednego z graczy na minimapie stwarza zupełnie nowy precedens. Każde działanie ma swoje konsekwencje i to niezależnie od tego, czy było celowe, czy też nie. Virtus.pro konsekwentnie sprzeciwia się wszelkim przypadkom podżegania do nienawiści w esporcie. W związku z tym klub rozwiązał kontrakt z Ivanem „Pure’em” Moskalenką za jego działania, które doprowadziły do dyskwalifikacji - czytamy w oświadczeniu.
NIE PRZEGAP! GP w Gorican: Bartosz Zmarzlik szalał i wyjaśnił konkurencję. Te liczby mówią nam wszystko