Kiedy Polkom nie szło i falowały z formą w sposób czasami niewytłumaczalny, trener Stefano Lavarini postanowił wprowadzać rezerwowe siatkarki, które mogą wnieść coś ożywczego do gry. Postawił na nową rozgrywającą Alicję Grabkę, przyjmującą Paulinę Damaske i środkową Magdę Jurczyk. Każda z nich dołożyła swoje trzy grosze, z tym że wkład Damaske wydaje się zdecydowanie najsilniejszy: zdobyła 11 pkt, ale energią zarażała koleżanki na parkiecie, i sama się nakręcała. W efekcie praktycznie wszystko jej w tym spotkaniu wychodziło. Nie tylko zaliczyła kluczowy pojedynczy blok w tie-breaku, ale potem skończyła akcję przy piłce meczowej, wprowadzając reprezentację Polski do półfinału z Włoszkami (26 lipca o 16.00).
Co tam się wydarzyło?! Siatkarki mordowały się niemiłosiernie w meczu z Chinkami, ale mają półfinał!
O Jezu, niesamowite. Czuję się jakbym dzisiaj latała. Naprawdę było tyle ludzi. Niesamowite emocje. Dla mnie to jest pierwszy turniej, w którym była tak wypełniona hala. Do ostatniej piłki ich słyszałam, czy byłam na boisku, czy w kwadracie. Myślę, że to też oni nas ponieśli – powiedziała szczęśliwa Damaske po meczu.
Damaske nie wiedziała, że skończyła mecz
Koleżanki, które mają za sobą wiele sezonów w kadrze, podkreślały, że Damaske oraz Grabka popisowo wytrzymały ciśnienie, które wytwarzała stawka oraz 11-tysięczna widownia Atlas Areny.
Siatkarka kadry zapewniała przed arcyważnym meczem z Chinkami: Wiemy, co mamy robić
– Cieszę się, że mi to wyszło. Też dziewczyny mnie podbudowały, powiedziały, że mi się uda, więc myślę, że nawzajem się napędzałyśmy i dawałyśmy sobie po prostu poczucie pewności. Co poczułam po piłce meczowej? No, nie wiem. Nawet nie wiedziałam, że już się skończył mecz. Po prostu wiedziałam, że muszę skończyć tę piłkę.
Damaske przyznała, że kiedy jeszcze czekała na szanse od Lavariniego, stała w kwadracie dla rezerwowych i była pewna jednego:
– Ja się nie denerwowałam, wiedziałam, że to wygramy – podkreśla. – Myślę, że każda z nas miała pewność siebie. Naprawdę w siatkówce różne rzeczy się dzieją. Czasami zaczynasz grać dopiero od trzeciego seta, więc nie ma co się stresować już po drugim secie. Ja miałam takie emocje, że musiałam sobie poskakać. Po prostu jestem szczęśliwa, że dostałam szansę i mogłam dziewczynom pomóc.