Biało-Czerwone w poprzednich dwóch sezonach zdobywały brązowe medale Ligi Narodów. Tym razem chciały sięgnąć po coś więcej. – Każda z nas marzy, by, szczególnie w Polsce, zagrać o coś więcej niż poprzednio – mówiła „SE” przed meczem środkowa Magdalena Jurczyk. – Gramy u siebie, wierzymy bardzo mocno w wygraną i myślę, że przede wszystkim taktycznie jesteśmy dobrze przygotowane – podkreślała. – Dla nas Łódź jest magiczna, wspominamy ją bardzo dobrze. Oczywiście drużyna była wtedy inna, ale pamiętamy, jak wygrałyśmy tutaj kwalifikacje olimpijskie z tą naprawdę niesamowitą atmosferą – przypomniała podstawowa atakująca Magdalena Stysiak.
Polska siatkarka miała zostać modelką. Zrezygnowała dla sportu. Julita Piasecka zachwyca
Reprezentacja Polski siatkarek pod wodzą Lavariniego mierzyła się do tej pory z Chinkami w oficjalnych meczach pięciokrotnie, a zwyciężyć zdołała dwa razy – obie te wygrane miały miejsce w fazie grupowej Ligi Narodów, w roku 2023 (3:0) i 2025 (3:1). Kilka dni przed starciem w Atlas Arenie Biało-Czerwone wygrały także w towarzyskiej potyczce w Radomiu (3:1). Generalnie ostatnio te zespoły idą łeb w łeb w rankingu światowym, niemniej przez lata ekipa z Azji stawiała nam zwykle warunki nie do przeskoczenia.
Siatkarka kadry zapewniała przed arcyważnym meczem z Chinkami: Wiemy, co mamy robić
Dramat już w pierwszym secie
Tylko początek pierwszego seta był wyrównany. W połowie tej partii zaczęła być widoczna przewaga Chinek. Zdobywały punkty po długich wymianach, grały bardzie cierpliwie, o wiele mocniej zagrażały zagrywką i wywalczyły 5-punktowy dystans, który potem jeszcze urósł. Kombinacyjne ataki rywalek były nie do zatrzymania, nasze dziewczyny wyglądały na stłamszone, grały wręcz fatalnie w przyjęciu (ledwie 26% w 1. secie), potem niewiele potrafiły już zdziałać w ofensywie, a i w polu serwisowym były nieefektywne. Nie działało praktycznie nic, pod ciosami chińskimi padała jak mucha nawet taka specjalistka przyjęcia jak Aleksandra Szczygłowska. Nasze panie przegrały gładko aż do 17 i musiały zmienić wszystko w swojej grze, jeśli chciały tu coś zwojować.
Na starcie kolejnej partii nadal nie wyglądało to różowo, wciąż Polki miały olbrzymie problemy z przyjęciem zagrywki i nie kończyły ataków. Na szczęście sprawy zaczęły przybierać inny obrót pod koniec tej odsłony. Wreszcie nasza drużyna zmusiła przyjezdne do błędów, Chinki nie były już tak dokładne, myliły się o wiele częściej.
Do tego Biało-Czerwone przeżyły też metamorfozę w grze obronnej, ataki przeciwniczek w końcu zaczęły wracać i rodziły się skuteczne kontry. Finisz był pewny, włączyła się niewidoczna do tej pory Martyna Łukasik, pojawił się też blok. Mecz można było zacząć od nowa przy stanie 1:1...
Ale potem mieliśmy kolejną powtórkę z polskiej mizerii i trzecia część ponownie była jednostronna, niestety na korzyść Azjatek. Lavarini próbował coś zmieniać, na boisko wprowadził dynamiczną Paulinę Damaske, która próbowała rozruszać koleżanki swoim entuzjazmem, na niewiele się to jednak zdało (19:25).
Lavarini ratował się rezerwowymi
Selekcjoner sięgnął jeszcze głębiej do rezerw. Na parkiecie w czwartym secie pojawiła się rezerwowa rozgrywająca Alicja Grabka, która do tej pory wchodziła na krótkie, podwójne zmiany. Biało-Czerwone przynajmniej nie pozwoliły odskoczyć Chinkom, jak w poprzedniej partii. Zaczął działać nasz blok (dobra zmiana Magdy Jurczyk na środku siatki), Damaske coraz lepiej wchodziła w mecz i to my prowadziliśmy już 5 punktami.
Była szansa na tie-breaka, choć jeszcze kilka minut wcześniej nic tego nie zapowiadało. Poza tym gra Polek tak falowała tego wieczora, że już niczego nie można było być pewnym. Było trochę nerwowo, ale ostatecznie o awansie do czwórki Ligi Narodów 2025 zadecydował piąty set. A Lavarini w przerwie przed tie-breakiem zdążył jeszcze... wyskoczyć do toalety.
Decydująca część zaczęła się od serii bloków Polek, które wyraźnie złapały rytm i grały z coraz większym animuszem. Wypracowały minimalną przewagę. Kiedy Damaske zablokowała rywalkę pojedynczym blokiem, było 13:10 i wygrana była o krok.
Polki dotarły do sobotniego półfinału LN z Włoszkami, 26 lipca o godz. 16.00 w Atlas Arenie.