Michał Materla z wielką wygraną!
Jeden z najbardziej wyczekiwanych powrotów w polskich sportach walki stał się faktem. Michał Materla po półtorarocznej przerwie wszedł do ringu podczas gali FAME 27 w Gliwicach, gdzie zmierzył się z Dawidem Załęckim. Był to zarazem pierwszy bokserski występ w karierze doświadczonego zawodnika.
I już po połowie pierwszej rundy obaj byli mocno rozbici, a Materla nawet leżał na deskach przed upływem minuty pojedynku. Przez kilka chwil po szalenie mocnym ciosie Załęckiego miał jeszcze bardzo miękkie nogi. Nie było jednak mowy o "podwójnej gardzie" po pierwszych poważnych ciosach z obu stron (u jednego i drugiego). Dalej trwały mocne wymiany, w których konkretniejszy był Materla. Pod koniec 1. rundy wszystko się skończyło. Materla wyłączył Załęckiemu prąd. Posłał go na deski potężnym prawym. Sędzia nie miał wątpliwości, musiał przerwać walkę.
Debiut w federacji i bokserskim ringu
Materla wkroczył w świat FAME MMA po kilkunastu latach "sportowych wojen" w KSW. W latach 2012–2015 był mistrzem wagi średniej, a jego starcia z Mamedem Chalidowem czy Jayem Silvą przeszły do historii polskiego MMA. Ostatni okres okazał się jednak wyjątkowo trudny – po marcowej walce w KSW trafił do szpitala z groźnym zakażeniem, które niemal doprowadziło do amputacji nogi. Dzięki szybkiej interwencji lekarzy udało się uratować zdrowie, a dziś Materla ponownie mógł wejść do rywalizacji.
Pojedynek z Załęckim odbył się w formule boksu na małe rękawice. Walka została zakontraktowana na trzy rundy, każda po trzy minuty. "Cipek" zaznacza, że podpisał kontrakt jedynie na ten jeden występ. Nie traktuje go jednak jako oficjalnego pożegnania i nie wyklucza, że w przyszłości ponownie zobaczymy go w akcji.
