Niektóre dyscypliny sportowe mają to do siebie, że bezpośredni kontakt z rywalem jest albo niemożliwy, albo ograniczony do minimum. W biegach narciarskich zdarza się walka ramię w ramię, ale raczej o kontakcie fizycznym nie możemy mówić często. Tym bardziej sceny jakie zobaczyli widzowie niedzielnego biegu drużynowego w Lahti wzbudziły ogromne zaskoczenie i zażenowanie. Niechlubnym bohaterem wydarzeń był Aleksander Bolszunow.
Niepokojący SZCZEGÓŁ u Dawida Kubackiego. Kibice mocno zaniepokojeni, to dużo zmienia
Rosjanin w biegu drużynowym do ostatnich metrów walczył o drugie miejsce dla swojej reprezentacji. Bój toczył z Finem, Jonim Maekim. Szybszy okazał się Skandynaw, który jako drugi przekroczył linię mety (wygrała Norwegia). Porażka spotkała się z agresją ze strony Bolszunowa. Już przed "kreską" widać było, jak Rosjanin próbuje uderzyć przeciwnika kijkiem.
Granerud OBURZONY decyzją SĘDZIÓW! Norweg powinien WYGRAĆ? Sprawa nie jest oczywista
A gdy zawodnicy przekroczyli już linię mety, Bolszunow z ogromnym impetem wjechał w Maekiego, nie próbując nawet hamować. Fin huknął o twarde podłoże i nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której przez upadek doznaje ciężkiej kontuzji. Rosjanin swoją frustrację tłumaczył tym, że rywal zajechał mu drogę, co według niego jest niedozwolone. Takiego samego zdania był szkoleniowiec Bolszunowa, Jegor Sorin. Rosjanie zostali przez tą sytuację zdyskwalifikowani.