Kamil Majchrzak jest główną gwiazdą turnieju Kozerki Open rangi ATP Challenger Tour. Po trzech latach ponownie zagra pod Warszawą z "1", co w dużej mierze zawdzięcza udanemu występowi na Wimbledonie. Po raz pierwszy w karierze dotarł tam do drugiego tygodnia wielkoszlemowego turnieju. Odpadł dopiero w 1/8 finału i pokazał potencjał, który musi teraz udowodnić w dalszej części sezonu. W najbliższym czasie jego najważniejszym występem będzie US Open, a w Kozerkach rozpoczyna właśnie przygotowania do tego turnieju.
Kozerki Open: Pierwszy taki turniej tenisowy w Polsce! Kamil Majchrzak główną gwiazdą
W pierwszym meczu w poniedziałek, 4 sierpnia, zagra z doświadczonym i wracającym Ilją Iwaszką. W czerwcu 2022 roku był on nawet 40. tenisistą świata, ale od października 2023 do marca tego roku właściwie nie grał i obecnie zajmuje dopiero 814. miejsce w rankingu ATP. Co mówił Majchrzak na spotkaniu prasowym przed turniejem, gdy nie znał jeszcze drabinki?
Kamil Majchrzak szykuje się do US Open w Kozerkach
- Kamil, jedynka przy twoim nazwisku, to jest dodatkowa presja, to są większe oczekiwania, czy może to jest po prostu coś fajnego, co nie zdarza ci się przecież często i po prostu jest przyjemnością?
Kamil Majchrzak: - Jest to zdecydowanie dodatkowa presja, zwłaszcza że turniej będzie rozgrywany u nas, w Polsce, tak naprawdę kilkadziesiąt minut od domu, więc będzie to dodatkowa presja na moich barkach. Już raz w Kozerkach byłem rozstawiony z "1" i niestety przegrałem w pierwszej rundzie, więc mam nadzieję, że w tym roku pogram zdecydowanie dłużej i powalczę o końcowe zwycięstwo.
Obsada turnieju jest dobra, więc na pewno nie będzie łatwo. Wszyscy chcą, wielu zawodników chce zagrać tutaj, żeby jak najlepiej przygotować się pod wyjazd do Stanów i pod US Open, więc spodziewam się bardzo trudnego zadania, natomiast postaram się jak najlepiej do niego przygotować. Sprawdzę się też w innej roli niż zazwyczaj.
- Właściwie czym różni się taka presja od tego, co spotkało cię na przykład na Wimbledonie?
- Na Wimbledonie, przynajmniej w pierwszym i trzecim meczu, grałem tak naprawdę jako underdog. Nie miałem nic do stracenia i tak naprawdę ta presja czy tzw. powinność zwycięstwa była po drugiej stronie. Teraz będąc jedynką i jeszcze po tamtejszych wynikach, ta powinność, której nie lubię, spada na mnie, to ode mnie będzie się oczekiwało dobrego tenisa, ode mnie będzie się oczekiwało zwycięstw.
Natomiast cieszę się, że będę mógł się zmierzyć z taką presją. Cieszę się, że dobrym graniem trochę wywołałem i zasłużyłem sobie na taką presję. Teraz muszę się w niej jeszcze umieć dobrze odnaleźć. Wierzę, że będę gotowy.
W środku nocy pojawił się wpis Igi Świątek. Zabrała głos po porażce w Montrealu
- W Kozerkach będzie można też zobaczyć wielu zawodników, którzy za kilka lat mogą coś znaczyć w tenisowym tourze.
- Dokładnie tak, przyjedzie bardzo wielu młodych i utalentowanych zawodników, którzy już są bardzo dobrzy, a cały czas się rozwijają i są na fali wznoszącej, więc zdecydowanie warto zobaczyć ich w boju. Tak naprawdę obecny tenis jest bardzo wyrównany i między miejscem powiedzmy pięćdziesiątym a trzechsetnym w danym dniu zawsze może zdarzyć się niespodzianka. To już są naprawdę niuanse i detale. Poziom jest bardzo wysoki, więc myślę, że w Kozerkach będzie można obejrzeć kawał dobrego tenisa, także z udziałem Polaków.
- W tym turnieju zagrasz też w deblu z bratem?
- Tak, jestem podekscytowany i bardzo szczęśliwy, że organizatorzy przyznali nam dziką kartę do turnieju deblowego. Mój brat w Kozerkach kilka tygodni temu zdobył swój pierwszy punkt ATP, więc już jest to dla niego miejsce szczególne, a wierzę, że będę w stanie mu asystować, żeby zrobił też pierwsze punkty w deblu już na wyższym poziomie, w Challengerze. Mieliśmy już okazję grać razem w zeszłym roku, co prawda na turniejach rangi ITF Futures, natomiast jesteśmy ograni, chemia na pewno będzie na korcie, więc liczę na dobry wynik.
- A po Kozerkach pakujesz walizki i lecisz do USA?
- Po zakończonym turnieju w Kozerkach we wtorek będę już leciał do Stanów, gdzie wystąpię w turnieju poprzedzającym US Open - ATP 250 w Winston Salem. Oczywiście imprezą docelową będzie US Open.
To dlatego Iga Świątek przegrała z Clarą Tauson. Postawiła sprawę jasno
Kamil Majchrzak: Moim celem jest znaleźć się w TOP 50 rankingu ATP
"Super Express": - Powiedziałeś na konferencji, że dobrze czujesz się jeżeli chodzi o przechodzenie z nawierzchni na nawierzchnię. Czy po Wimbledonie nie kusiło jednak, żeby odpuścić sobie grę na mączce w Gstaad i Umagu i w pełni skupić się na kortach twardych?
- Te turnieje miałem już zaplanowane wcześniej, nie wiedząc jak pójdzie Wimbledon i w związku z tym, że zapisy do turniejów są z odpowiednim wyprzedzeniem, to planowałem zostać w Europie na ziemi, żeby też nie wylatywać tak wcześnie do Stanów. Plus z nazwijmy to wimbledońskim rankingiem, nawet nie miałem 100 procent gwarancji, że akurat bym się do tych turniejów dostał, więc odpuściłem je z założenia. Miałem zagwozdkę, czy je odpuścić, ale miałem też różne inne zobowiązania, więc finalnie zdecydowałem się wystartować w tych turniejach. Można powiedzieć, że trochę z marszu.
Trochę nie zdążyłem jeszcze wtedy uporządkować myśli i wszystkiego, bo wiele się wydarzyło na Wimbledonie. Natomiast akurat po Gstaad sobie wiele obiecywałem, mimo że było mało czasu. Z tego względu, że tam była wysokość, tam były dość szybkie warunki i chociażby w tym roku w Marrakeszu w podobnych warunkach byłem w półfinale 250, więc głównie ze względu na ten turniej z tego nie zrezygnowałem.
Miałem z tyłu głowy, żeby być może się wycofać, a zacząć od Cincinnati, ale z racji tego, co się wydarzyło, zdecydowałem się zostać w domu, wystąpić w naszym polskim Challengerze w Kozerkach. Mam tutaj jak najlepsze ogranie na twardym korcie i jest też szansa na rozegranie kilku spotkań i przetarcie się przed wjazdem do Stanów, więc ten plan jest również bardzo dobry.
- Co do samego Wimbledonu - z perspektywy czasu, już po przetrawieniu, czym jest najbardziej dla ciebie ten wynik? To takie poczucie odbudowania pewności siebie, spokoju, a może ulgi?
- To najlepszy wynik w mojej dotychczasowej karierze. Zawsze jednym z moich marzeń było wystąpienie w drugim tygodniu Szlema i to właśnie spełniłem, więc muszę sobie wyznaczyć przed US Open nowe cele i nowe marzenia. Cały czas to sobie układam, bo generalnie zawsze wiedziałem to, że potrafię grać w tenisa na wysokim poziomie. Może nie do końca to pokazywałem, albo nie w turniejach takiej rangi jak Wimbledon, natomiast teraz największa praca czeka mnie, żeby to było jak najczęściej. Żeby regularniej grać na wysokim poziomie i regularniej odnosić dobre wyniki. Na pewno nie zbliżyłem się do tego turniejami na ziemi (śmiech)
- A jaki masz konkretny cel na końcówkę tego sezonu? Na przykład rankingowy?
- Mam taki ogólny cel, żeby się dostać do tego TOP 50. Uważam, że już kilka lat temu dorosłem do tego, żeby się tam znaleźć. Pomimo sprawy [dopingowej, za którą był zawieszony - przyp. red.] dalej uważam, że to tylko odroczyło ten mój czas i moje szanse. Gram teraz dobrze i chcę z tego korzystać, więc docelowo chciałbym się znaleźć w TOP 50. A czy w tym roku się to uda oczywiście nie wiem, ale będę o to walczył.