"Afera biletowa" to zjawisko dosyć dobrze w Polsce znane, ale teraz w tym temacie to 74. rakieta świata z Francji odgryzła się organizatorom Wimbledonu podczas konferencji prasowej. Warto nadmienić, że zdobycie biletów na mecze na kortach All England Clubu nie jest łatwe. Zawodnicy, jak w innych sportach, mogą (a przynajmniej powinni) liczyć na pewną pulę wejściówek dla siebie. Dla rodziny, bliskich etc. Alize Cornet uważa, że organizatorzy ją bardzo zawiedli, nie udostępniając odpowiedniej liczby wejściówek.
"Na US Open jest lepiej"
- Miałam tylko dwie wejściówki na spotkanie 1. rundy, a wcześniej przed moim meczem na korcie centralnym dali mi 40 biletów do dyspozycji. Nikt nie mógł przyjść mnie dopingować. Nie mogłam nawet zaprosić jednego z moich najlepszych przyjaciół. Dwa bilety to za mało. Ale za to gdy grasz na korcie centralnym, to masz ogromne przywileje. Trzeba docenić wszystkie zawodniczki, turniej istnieje dzięki wszystkim. Na US Open jest znacznie lepiej z biletami, na innych turniejach też mam minimum cztery bilety, a zazwyczaj sześć. Dla rodziny wystarczy - opisała francuska zawodniczka.
W tym roku jednak bilety już nie są jej tak koniecznie potrzebne, bowiem nie zobaczymy jej w drugim tygodniu zmagań. 33-latka odpadła w meczu z Jeleną Rybakiną w 3. rundzie.
ZOBACZ: Tak Iga Świątek mieszka w Londynie! Wynajęła dom, zdradziła szczegóły