Marta Domachowska była najlepszą polską tenisistką zanim wybuchł talent Agnieszki Radwańskiej. Trzykrotnie grała w finałach turniejów WTA, a w Australian Open 2008 zanotowała najlepszy wielkoszlemowy wynik, dochodząc do czwartej rundy. Szczyt możliwości osiągnęła z kolei w kwietniu 2006 roku, gdy zajmowała 37. miejsce w rankingu WTA. Niespełna rok później w Miami rozegrała mecz, który na zawsze zapadł jej w pamięć.
Tak wygląda dziś Marta Domachowska:
Domachowska pokazała Rosjance środkowy palec. "Sędzia to widział"
Niespełna 40-letnia Domachowska opowiedziała historię sprzed wielu lat podczas niedawnej wizyty w podcaście "Break Point" Marka Furjana i Dawida Celta. Jej rywalką w Miami Open 2007 była Rosjanka Anastasija Rodionowa (od 2010 roku reprezentowała Australię, podobnie jak jej wciąż grająca młodsza siostra Arina).
- Ona zawsze robiła wszystko, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Jak miałam z nią grać, wiedziałam, że będzie ciężko. Pamiętam, jak grałyśmy w Miami i był decydujący set. Po każdym punkcie krzyczała "come on", a jej trener po pierwszym serwisie bił brawo. No i ona była na siatce, ja miałam wystawkę i zepsułam tę piłkę. Wtedy ona krzyknęła mi przed twarzą. Ja jej wtedy pokazałam [środkowy palec - red.], gdzie to całkowicie się ze mną gryzie. Jeszcze szłam z tym palcem na linię. Od tego momentu nie wygrałam gema. Sędzia to widział, dostałam ostrzeżenie - wspomniała Polka.
To spięcie nie pomogło jej w grze, a Rodionowa wygrała cały mecz 6:3, 6:4. Rosjanka wygrała zresztą wszystkie trzy mecze rozegrane na poziomie WTA z Domachowską. Kluczem do sukcesu mogło być jej usposobienie, które nie odpowiadało Polce.
- Ogólnie byłam osobą spokojną na korcie, nie krzyczałam, nie awanturowałam się i raczej, żeby grać dobrze, musiała być cisza i spokój. Za dużo emocji nie mogło być, bo wtedy było słabo - podsumowała była polska tenisistka.
