Ekstraklasa: galeria pięknych pań na trybunach nie pomogła. Raków przegrał, Marek Papszun się wściekał, sędziom też poświęcił zdanie

2025-07-27 20:32

Poprzednie ligowe starcie Rakowa z Wisłą Płock pod Jasną Górą skończyło się klęską gości: w listopadzie 2022 „Medaliki” wygrały z „Nafciarzami” 7:1. Teraz goście wzięli niespodziewany rewanż na obiekcie wicemistrza Polski, wygrywając 2:1. Choć na trybunach przy Limanowskiego nie brakowało pięknych muz piłkarzy gospodarzy, klapa boiskowych poczynań Rakowa odebrała wszystkim kibicom częstochowskim przyjemność z wizyty na stadionie.

Marek Papszun

i

Autor: cyfrasport Marek Papszun wściekał się na swoich zawodników w meczu z Wisłą Płock

Spis treści

  1. Raków: trudniej obronić rzut wolny niż karny
  2. Nowicjusz strzelił i poszedł na ławkę
  3. To najbardziej zmartwiło Marka Papszuna
  4. Papszun sędziom też poświęcił zdanie
  5. Groza w słowach Papszuna przed analizą:  „Nieakceptowalne” 
  6. Zjawiskowe partnerki piłkarzy Rakowa (galeria)

Raków: trudniej obronić rzut wolny niż karny

W 1. połowie na trafienie Lamine’a Diaby-Fadigi, dające miejscowym prowadzenie, płocczanie odpowiedzieli bajecznym uderzeniem Ibana Salvadora. Okazało się, że łatwiej jest beniaminkowi trafić z rzutu wolnego – co udowodnił Hiszpan, niż karnego. Parę minut wcześniej „jedenastki” nie wykorzystał Łukasz Sekulski, tydzień wcześniej w wygranym przez Wisłę 2:0 meczu z Koroną bezbłędny w tym elemencie.

Nowicjusz strzelił i poszedł na ławkę

Po przerwie wiktorię zapewnił „Nafciarzom” grający w ekstraklasie dopiero drugi mecz - a pierwszy w wyjściowym składzie - Wiktor Nowak. Wypożyczony z Górnika Zabrze pomocnik z zimną krwią ligowego wyjadacza w 71. minucie zamknął kontrę Wisły strzałem do siatki i 60 sekund później został „ściągnięty do bazy” przez trenera Mariusza Misiurę.

To najbardziej zmartwiło Marka Papszuna

W ostatnich 20 minutach Raków „bił głową w mur”, a żadnej ze stworzonych przez gospodarzy okazji nie można nazwać stuprocentową. Efektowne czwartkowe 3:0 z Żiliną w 2. rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji zdawało się jakimś mało realnym snem. Nic dziwnego, że Marek Papszun – choć nader spokojnym głosem – na pomeczowej konferencji cedził przykre dla podopiecznych słowa przez zaciśnięte zęby.

- Nie mogę tu nic dobrego o naszej grze powiedzieć, może poza ładną bramką. Nie wyglądaliśmy jak drużyna, która jest przygotowana do gry w jakikolwiek sposób. I to jest najbardziej martwiące. Zaprezentowaliśmy się bardzo słabo; w sposób, jaki nam nie przystoi, nawet przy tylu zmianach w wyjściowym składzie – podkreślał ze smutkiem szkoleniowiec Rakowa.

Papszun sędziom też poświęcił zdanie

Papszuna pytano m.in. o jego „pogawędkę” z arbitrem technicznym w okresie dzielącym niewykorzystany rzut karny i gola zdobytego przez gości z rzutu wolnego. - Przed rzutem wolnym był faul na naszym zawodniku – zauważał trener Rakowa. Nie zamierzał jednak zaklinać rzeczywistości i szukać winnych.

- Ale przy takiej naszej dyspozycji byłoby co najmniej dziwne, gdybym się odnosił do jakichś tam błędów sędziowskich. To można robić, jeśli się samemu prezentuje odpowiedni poziom. Jeśli jednak się gra na tak niskim poziomie, jak my dziś, to co by sędzia nie robił, nie ma nawet tego co komentować – podkreślał z goryczą.

Groza w słowach Papszuna przed analizą:  „Nieakceptowalne” 

Pomeczowa analiza będzie pod Jasną Górą z pewnością bardzo gorąca. - Nie chodzi o porażkę, ale o całokształt naszej gry. To, jak się prezentowaliśmy na boisku, jest dla mnie nieakceptowalne – zagrzmiał na koniec Marek Papszun. - Nie chciałbym, żeby taki mecz nam się przydarzył ponownie w bliższej lub dalszej przyszłości – dodawał. W czwartek o 20.30 częstochowian – przypomnijmy – czeka rewanż w Żilinie.

Zjawiskowe partnerki piłkarzy Rakowa (galeria)

Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2025/26?
Super Sport SE Google News