Ekstraklasa: Lech – Cracovia. Katastrofa mistrza Polski, ciężki nokaut. A wszystko na oczach selekcjonera

2025-07-18 22:55

Piłkarze Lecha być może są ju ż myślami przy wtorkowym meczu 2. rundy kwalifikacyjnej do Champions League z mistrzem Islandii. Na pewno nie było ich na murawie przy Bułgarskiej w piątkowy wieczór. Poznańska lokomotywa boleśnie zderzyła się z żelazną konsekwencją i błyskotliwymi kontrami w wykonaniu Cracovii i przegrała bezdyskusyjnie 1:4. Upokorzenie czempiona widział Jan Urban.

Wszystko w Poznaniu przygotowane na wielkie piłkarskie święto. Potyczka z „Pasami” spod Wawelu to mecz przyjaźni na trybunach. Na dodatek przyjechał w piątek do stolicy Wielkopolski Jan Urban, przywitany serdecznie przy Bułgarskiej. Nikt nie przewidział natomiast, że na spotkanie nie dojadą… piłkarze mistrza kraju. Dość powiedzieć, że nim jeszcze na trybunach zdążono – na cześć futbolu oczywiście – odpalić dymy, Lech już przegrywał 0:1. 75 sekund potrzebował Filip Stojilković na zdobycie swego debiutanckiego gola w ekstraklasie!

Zimny prysznic w postaci straconej bramki, a zaraz potem kwadrans przerwy w grze (race...) na refleksję na ten temat wcale nie pobudził poznaniaków. Efekt był taki, że w 10 minut po wznowieniu gry było już 0:2. Stojilković, wcześniej obsłużony przez Ajdin Hasicia, odwdzięczył się Bośniakowi doskonałym – bo otwierającym drogę do bramki – podaniem! Czy ten obraz meczu szokował? Biorąc pod uwagę sensacyjną klęskę Jagiellonii trzy godziny wcześniej – nie powinien. Ekstraklasa potwierdzała, że jest ligą nieprzewidywalną…

Ale heca, w Legii zagra Arkadiusz Reca! Chciał go Lech, wylądował w Warszawie!

Gospodarze w końcówce 1. połowy próbowali wziąć się za odrabianie strat. Filip Jagiełło trafił do siatki, ale VAR czarno na białym pokazał, że „spalił” o centymetry. Chwilę potem jednak technologia stanęła po stronie gospodarzy: kamerze nie umknęło zagranie ręką Gustava Henrikssona, a Mikael Ishak podyktowaną za nie „jedenastkę” pewnie zamienił na gola kontaktowego.

Ów „kontakt” nie trwał jednak długo. Hasić nie jest jakimś szczególnym łowcą, ale jak się dostaje TAKIE podanie od kolegi (Dominika Piły konkretnie), to trudno z niego nie skorzystać. Podobnie jak z prezentu, jaki chwilę później Martinowi Minczewowi sprawił jeden z poznańskich obrońców. I na tym właściwie emocje i zagadki przy  Bułgarskiej się wyczerpały...

Lech Poznań – Cracovia 1:4 (1:2)

0:1 Stojilković 2. min, 0:2 Hasić 12. min., 1:2 Ishak 32. min (karny), 1:3 Hasić 52. min, 1:4 Minczew 60. min

Sędziował: Damian Sylwestrzak. Widzów: 29123.

Lech: Mrozek – Gumny, Douglas (46. Skrzypczak Ż), Milić, Gurgul – Thordarson (62. Szymczak), Kozubal – Bengtsson (62. Fiabema), Jagiełło, Pereira – Ishak (85. Lisman)

Cracovia: Ravas – Henriksson, Wójcik, Kakabadze – Piła, Al-Ammari, Maigaard, Olafsson Ż – Stojilković (84. Biedrzycki), Hasić (70. Atanasov Ż) – Minczew (62. Knap)

Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2025/26?
Super Sport SE Google News