Raków świetnie otwiera fazę ligową Ligi Konferencji! Pełna dominacja
Raków Częstochowa w pierwszym meczu fazy ligowej Ligi Konferencji w sezonie 2025/26 mierzył się z jednym ze słabszych rywali przez siebie wylosowanych i byli faworytem spotkania z Universitateą Craiova, tym bardziej, że spotkanie rozgrywane było w Polsce (choć nie dokładnie na stadionie Rakowa, a Zagłębia Sosnowiec). Raków swoją wyższość pokazywał w zasadzie od samego początku pierwszej połowy i potwierdzał ją w kolejnych minutach – to gospodarze częściej atakowali bramkę rywali (choć nie byli częściej przy piłce) i oddali zdecydowanie więcej strzałów. Problem jednak w tym, że rywale głęboko się bronili i wiele z tych strzałów było blokowane przez rywali. Co więcej, rywale Rakowa postanowili mocno postawić na fizyczną walkę, co zaowocowało aż 10 faulami Universitatei w stosunku do tylko 3 Rakowa! Niestety, ostra gra doprowadziła m.in. do tego, że Ivi Lopez odniósł kolejną kontuzję i musiał zejść z boiska, a gospodarze ostatecznie nie złamali obrony rywali.
Wspaniały początek Lecha Poznań w fazie ligowej LKE! Rapid Wiedeń rozbity przy Bułgarskiej

Jednak to, co nie udało się w pierwszej połowie, udało się już na samym początku drugiej! W 47. minucie piłka po zagraniu głową przez Struskiego spadła pod nogi Pieńki w obrębie pola karnego, ten opanował i choć miał przed sobą kilku rywali, to uderzył na tyle mocno i precyzyjnie, że minęła ona wszystkich, odbiła się od nogi interweniującego Isenki i wpadła do siatki! Raków wiedział, że musi przycisnąć i dało to kolejny efekt już 6 minut później. Brunes wychodził na czystą pozycję i został nieprzepisowo zatrzymany przez Screciu tuż przed polem karnym! Sędzia po wideoweryfikacji ukarał gracza gości czerwoną kartką.
Tak Jagiellonia weszła w nowy sezon Ligi Konferencji. Były problemy ze słabeuszem z Malty
Jak można było się spodziewać, gra w przewadze tylko wzmocniła przewagę w tym spotkaniu. Raków w zasadzie nie opuszczał połowy rywali i raz po raz tworzył sobie kolejne okazje do zdobycia gola – jedne gorsze, inne lepsze, ale w tych drugich rumuński zespół często ratował bramkarz Isenko. Ukrainiec robił co mógł, lecz w 80. minucie znów musiał skapitulować! Repka dostał piłkę na około 20. metrze na wprost przed bramką, huknął mocno z pierwszej piłki i ta zatrzepotała w siatce. Do końca spotkania już nic się nie zmieniło, rywale nie mieli jak wziąć się za odrabianie strat, a Raków nie zdołał stworzyć sobie okazji, którą zamieniliby na trzecią bramkę, tym samym wygrywając 2:0, choć wygrana była okupiona kontuzją Iviego Lopeza.