Raków Częstochowa w czwartkowy wieczór rozpoczęli ostatni etap przed fazą ligową Ligi Konferencji. Podopieczni Marka Papszuna zmierzyli się na własnym stadionie z Ardą Kyrdżali. Bułgarska drużyna już przed pierwszym gwizdkiem była skazywana na porażkę, choć po 20 minutach nic na to nie wskazywało, ponieważ na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. “Medaliki” kilka minut później mieli okazję, aby objąć prowadzenie, jednak po rozegraniu rzutu wolnego piłka wylądowała w rękach Anatoliego Gospodinova.
W 28. minucie nastąpiło przełamanie. Tomasz Pieńko wykorzystał błąd rywali i po przejęciu futbolówki nie dał szans bramkarzowi Ardy! Raków Częstochowa rzucił się do ataku, aby podwyższyć wynik, niestety w kolejnych akcjach dużo szczęścia miała drużyna z Bułgarii.

Słaba skuteczność Rakowa Częstochowa. Sprawa awansu nadal otwarta
Druga połowa mogła zacząć się idealnie dla piłkarzy Papszuna, ponieważ po strzale Pieńko piłka odbiła się od słupka i powędrowała pod nogi francuskiego napastnika, który pewnie wpakował futbolówkę do siatki. Po szybkiej analizie został odgwizdany spalony. W 66. minucie zrobiło się naprawdę gorąco. Lachezar Kotev kropnął zza pola karnego. Słupek uratował Raków przed stratą bramki.
Prawdziwe emocje były w końcówce spotkania, piłkarze Ardy po niewykorzystanych sytuacjach musieli odpierać ataki ekipy Papszuna. W doliczonym czasie gry Jesus Diaz zmarnował 100% okazję, która mogła dać większy spokój w drugim spotkaniu. Niestety "Medalikom" nie udało się podwyższyć rezultatu przed meczem w Bułgarii.
28 sierpnia odbędzie się rewanż w Bułgarii, który został zaplanowany na 20:00.