Lech zagrał w składzie z Ali Gholizadehem i Afonso Sousą i jedyne wątpliwości dotyczyły formy mistrza kraju, który przed inauguracją ekstraklasy przegrał u siebie w spotkaniu o Superpuchar Polski z Legią Warszawa 1:2, a w piątek w pierwszej kolejce uległ Cracovii 1:4. Trener Niels Frederiksen wierzył jednak przed spotkaniem, że jego zespół powoli będzie rósł w siłę.
Festiwal bramek przy Bułgarskiej! Bezlitosny Kolejorz! Breidablik na kolanach
Nasza sytuacja kadrowa wygląda coraz lepiej, do składu wracają Sousa i Gholizadeh. Podpisaliśmy ostatnio kilka nowych kontraktów – Joao Moutinho i Timothy Ouma są już też do mojej dyspozycji. Ouma zaliczył dwie jednostki treningowe, ma za sobą przepracowany okres przygotowawczy w Slavii Praga. Może jeszcze nie jest gotowy na cały mecz, ale myślę, że 45-60 minut będzie w stanie zagrać – mówił na konferencji prasowej Duńczyk.
Rywalem Lecha był na tym etapie walki o LM dwukrotny z rzędu mistrz Islandii. W pierwszej rundzie kwalifikacyjnej wyeliminował albańską Egnatię Rrogozhinę – po wyjazdowej porażce 0:1, u siebie wygrał aż 5:0. Frederiksen kurtuazyjnie chwalił przeciwnika przed tą potyczką i wskazał na kilka atutów.
– Skorzystaliśmy ze wszystkich możliwych źródeł, by dowiedzieć się o tym zespole jak najwięcej. Moi analitycy też wykonali swoją pracę i rozpracowali przeciwnika. Na pewno jest to zespół, który chce grać w piłkę, a nie tylko kopać ją daleko przed siebie. Mają w składzie wielu dobrych piłkarzy – mówił.
Okazało się, że to poznaniacy urządzili sobie strzeleckie popisy. Choć Jeszcze w 28. minucie zrobiło się nerwowo, gdy sędzia zbyt pochopnie podyktował jedenastkę gościom, a VAR nie zweryfikował tej decyzji – i przyjezdni remisowali 1:1. To był jednak ich jedyny jasny moment tego wieczora w Poznaniu. Kilka chwil potem piłkarz Breidabliku Margeirsson zobaczył czerwoną kartkę (chociaż arbiter znowu musiał sięgać po pomoc VAR-u w jasnej, wydawało się, sytuacji). Od tego momentu na boisku istniała praktycznie jedna drużyna.
5 goli Lecha w pierwszej połowie
W połowie było już... 5:1! W pierwszych 45 minutach dwa razy z karnego strzelił Ishak, po golu dołożyli Pereira i Bengtsson. W drugiej części Lech kontrolował wydarzenia. W 78. minucie strzelił Jagiełło, a w 85. minucie trzeci raz trafił do siatki Ishak, który potem do samego końca meczu miał wielką ochotę powiększyć bramkowe konto. To już się nie udało, ale i tak hat-trick to dla niego wyjątkowa sprawa w Lechu, bo wcześniej go nie zaliczył
Rewanż będzie w tej sytuacji formalnością. Odbędzie się w Islandii 29 lipca. W kolejnej rundzie zapewne będzie na poznaniaków czekać Crvena Zvezda Belgrad. To będzie walka na zupełnie innym piłkarskim poziomie.