Fernando Santos wściekał się na polskich piłkarzy. Tak reagował na ławce rezerwowych. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi

2023-06-20 23:24

Wstyd, blamaż, kompromitacja… Polscy kibice w Kiszyniowie nie mieli wątpliwości, że porażka 2:3 z Mołdawią jest szokująca, a przede wszystkim – żenująca. Nic dziwnego, że daleko od kraju, schodzących z murawy piłkarzy Biało-Czerwonych żegnały gwizdy, a także dawno nie słyszana pieśń o tym, co trzeba robić z PZPN. Fernando Santos polskich słów nie zrozumiał. Za to zrozumiał chyba, że zadanie, za jakie się wziął, jest dużo trudniejsze, niż sądził.

Gdyby na ławce rezerwowych można było się „sztachnąć”, portugalski selekcjoner pewnie wiele razy sięgałby po kolejne papierosy. Zwłaszcza w drugiej połowie, bo przed przerwą mógł oklaskiwać akcje swych podopiecznych, a przede wszystkim – gole Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego.

W przerwie w polskiej szatni atmosfera samouspokojenia była jednak zbyt wielka – co przyznał Jan Bednarek, a selekcjoner najwyraźniej tego nie zdiagnozował. Stąd też w drugich 45 minutach Santosowi pozostawała jedynie bezsilna złość. Wiele razy – nawet jeszcze przy korzystnym dla nas wyniku – rozkładał ręce.

Próbą zmiany obrazu spotkania były zmiany przeprowadzone w 65 minucie. Wydawało się, że przyniosą one pożądany skutek: to przecież rezerwowy Jakub Kamiński – przy udziale Roberta Lewandowskiego – skonstruował najgroźniejszą polską akcję po przerwie. Sytuacja była stuprocentowa, ale kierowana do Sebastiana Szymańskiego piłka nie trafiła ostatecznie do siatki. Fernando Santos – przez parę sekund w napięciu oczekujący na efekt akcji – ostatecznie wymownie złapał się obiema rękami za głowę…

A potem z każdą kolejną minutą reagował – na zmianę – wściekłością i frustracją na poczynania podopiecznych i tracone przez nich gole. Na koniec pozostał mu tylko smutny spacer w kierunku szatni. Z głową głęboko spuszczoną...

Sonda
Czy Fernando Santos powinien zostać zwolniony?
Listen on Spreaker.