Lewandowski z kolejnym golem w kadrze. Niesamowite liczby gwiazdy
Robert Lewandowski zapisał kolejny rozdział w historii polskiego futbolu. W wygranym 3:1 meczu z Finlandią w Chorzowie rozegrał 160. spotkanie w drużynie narodowej i zdobył 86. bramkę. Oba te wyniki są rekordami absolutnymi w dziejach reprezentacji.
37-letni napastnik Barcelony od 17 lat nieprzerwanie należy do kluczowych postaci biało-czerwonych. W ostatnich miesiącach jego przyszłość w kadrze stanęła pod znakiem zapytania po odebraniu mu opaski kapitańskiej przez Michała Probierza. Zmiana selekcjonera i powrót Jana Urbana na ławkę sprawiły jednak, że Lewandowski znów wyprowadza drużynę na boisko – i to już po raz 95., co także stanowi rekord.
Fatalna kontuzja reprezentanta Polski. Dramatyczny uraz! To jak wyrok
Debiutował 10 września 2008 roku przeciw San Marino, zdobywając gola osiem minut po wejściu na murawę. Jubileusze także odciskały ślad w jego karierze – mecz numer 50 przypadł na starcie z Urugwajem w 2012, setny na Ligę Narodów z Portugalią w 2018, a 150. na towarzyskie spotkanie z Turcją w 2024.
Do historii polskiej piłki przeszedł 5 października 2017 roku, kiedy dzięki hat-trickowi z Armenią wyprzedził Włodzimierza Lubańskiego na liście strzelców kadry. Dziś jego dorobek wynosi już 86 trafień, a Finlandia została 38. reprezentacją, której zdołał zdobyć gola.
Lewandowski to już przeszłość? Mocna ocena dziennikarza
Robert Lewandowski odegrał ważną rolę w wygranym meczu z Finlandią – zdobył bramkę i zanotował asystę. Mimo to, nie był kluczową postacią w spotkaniu i nie brylował na boisku. Zdaniem dziennikarza Piotra Żelaznego, musimy się zacząć do tego przyzwyczajać.
- Nauczmy się, że będzie piłkarzem momentów, a nie takim, który bierze tę kadrę na plecy. To już jest przeszłość. To nie będzie już tak wyglądać – przyznał w programie w TVP Sport.
Jego zdaniem nawet niewykorzystana sytuacja przy bramce Jakuba Kamińskiego była oznaką gorszej formy. - Stary Lewandowski, czy w formie z poprzedniego sezonu, tę sytuację wykorzystuje z zamkniętymi oczami, a nie uderza wprost w bramkarza - dodał.