Moder, który odchodził z poznańskiego Lecha na Wyspy Brytyjskie za ogromne pieniądze, zawładnął wyobraźnią i sercami polskich kibiców w marcu 2021 golem strzelonym Anglikom na Wembley. Był pewniakiem w ekipie Paulo Sousy i jego następcy, Czesława Michniewicza. Miał wielki wkład w zwycięskie 2:0 ze Szwecją w marcu 2022, dające nam przepustkę na mundial w Katarze.
Cztery dni po radosnym boju z „Trzema Koronami” przeżył jednak sportowy dramat. W ligowym spotkaniu swego zespołu, Brighton & Hove Albion, z Norwich ledwie po kilkudziesięciu sekundach pobytu na murawie doznał zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie. To najgorszy koszmar każdego piłkarza, uraz wymagający wielomiesięcznej rehabilitacji.
Tak było i w przypadku Modera. Nie miał szans zdążyć z rekonwalescencją na katarskie finały MŚ. Mało tego; konieczna okazała się kolejna operacja, która okres przerwy w występach na ligowych boiskach rozciągnęła aż do 19 miesięcy!
Z końcem października reprezentant Polski pojawiać się zaczął w spotkaniach rezerw. W sobotę, w 77. minucie wyjazdowego spotkania Brighton w Nottingham w ramach 13. kolejki Premier League (goście prowadzili 3:2 i wynik dowieźli do końca, mimo gry przez 17 minut w osłabieniu po czerwonej kartce), sędzia techniczny uniósł tablicę z numerem „15”, oznaczającym wejście Jakuba Modera na murawę!
- Chcę iść krok po kroku, skupić się na powrocie do regularnej gry – powiedział Moder na antenie Viaplay po końcowym gwizdku. - Celem jest powrót do reprezentacji i awans z nią na EURO 2024 – dodał.