W lipcu 2021 Wembley było świadkiem wielkiego triumfu Włochów: właśnie tu rzutami karnymi pokonali gospodarzy i sięgnęli po tytuł mistrzów Europy. Od tamtej pory przeżyli jednak kilka traumatycznych wydarzeń: nie zakwalifikowali się na mundial w Katarze, Roberto Mancini przedłożył saudyjskie petrodolary nad ławkę selekcjonerską Italii, a eliminacje EURO 2024 też idą im jak po grudzie. W Londynie co prawda Gianluca Scamacca dał im prowadzenie, ale dopingowani przez 90 tysięcy widzów synowie Albionu odwrócili losy spotkania. Doskonale grał Jude Bellingham (dwie asysty), a ciężar egzekucji – trafiając w 32 min z karnego i w 77 min po indywidualnej akcji – wziął na siebie wspomniany Kane, dla którego były to gole nr 60 i 61 w reprezentacji (bramkę dołożył też Marcus Rashford).
Wygrywając 3:1, Anglicy zabukowali sobie bilety na niemieckie boiska. Mistrzowie Europy zaś – obecnie trzeci w tabeli grupy C – muszą realnie brać pod uwagę scenariusz przebijania się do turnieju finałowego przez baraże!
Kane zafundował nam potencjalny „koszmar barażowy”, wpychając w objęcia Włochów
I to jest ważna wiadomość dla Biało-Czerwonych, którzy najpewniej też skazani zostaną na eliminacyjną „dogrywkę”. Gdyby bowiem we wszystkich grupach kwalifikacyjnych utrzymała się obecna sytuacja w tabelach (do rozegrania zostały dwie kolejki listopadowe), właśnie Włosi byliby naszym rywalem już w półfinale baraży! Krótko mówiąc: niewykluczone, że Kane we wtorek wepchnął nas w objęcia Włochów? Co więcej – zagrać musielibyśmy ten mecz na Półwyspie Apenińskim!
Sytuacja może jednak ulec zmianie na bardziej korzystną dla Polaków. Włosi – choć tracą trzy punkty do Ukrainy – mogą ją jeszcze wyprzedzić i wskoczyć na drugie, premiowane bezpośrednim awansem – miejsce. Rywalizacji z nimi unikniemy również wtedy, jeśli w grupie D Chorwacja zdoła wyprzedzić na finiszu Walijczyków. Nie mówiąc o tym, że drugie miejsce w naszej grupie wciąż jest też w naszym zasięgu…