Transferowy hit: Jan Bednarek w FC Porto. Co go czeka w Portugalii? Były piłkarz „Smoków” z klarowaną prognozą

2025-07-28 17:15

To transferowy hit lata z udziałem polskiego piłkarza! Jan Bednarek po ośmiu latach występów na angielskich boiskach opuszcza Wyspy Brytyjskie i na cztery lata wiąże się z FC Porto! Trzeci zespół minionego sezonu ligi portugalskiej, szykujący się do gry w fazie ligowej Ligi Europy, wykłada za Polaka 7,5 mln euro. Wcześniej jednym z kilku Polaków w składzie „Smoków” był – w sezonie 2007/08 – Przemysław Kaźmierczak, który sięgnął z nimi po mistrzostwo kraju. - Facet z takim doświadczeniem z Premier League powinien być pierwszoplanową postacią w nowej drużynie – mówi o prognozach dotyczących gry Bednarka w Porto eksreprezentant Polski.

Jan Bednarek, Przemysław Kaźmierczak

i

Autor: Art Service/Super Express, cyfrasport

„Super Express”: - Zaskoczyła pana informacja o transferze Jana Bednarka do FC Porto?

Przemysław Kaźmierczak: - Nie. Skoro mógł przez osiem lat grać w Premier League, pewnie był – jak każdy piłkarz w lidze angielskiej – uważnie obserwowany. Tam nie ma przypadkowych ludzi, więc i przeprowadzka do Portugalii nie jest przypadkiem.

- Ale miniony sezon trudno w wykonaniu jego Southampton zaliczyć do udanych. Najgorszy zespół Premier Leauge, 86 straconych bramek – to nie jest dobra reklama stopera.

- Nie zawsze tracone gole biją tylko w obrońców. Cały zespół pracować powinien na grę obronną. Dla mnie naprawdę mocnym argumentem – gdy mówimy o Janku – jest to, że tak długo utrzymywał się na angielskich boiskach.

- A nie to, że w reprezentacji częściej zdarza mu się kiksować, niż grać bezbłędnie?

- A ilu naszych reprezentantów pan by za ostatnie mecze pochwalił? Tylko Bednarkowi te spotkania nie wychodziły? Przy porażkach – a te się nam często ostatnimi czasy przytrafiały – zawsze najłatwiej obarczyć winą obrońców. Ja tego nie robię.

- Widzi pan Bednarka w podstawowym składzie Porto?

- Przyznaję, że rzadko oglądam ligę portugalską. Ale w Porto zawsze szukano mocnych fizycznie, rosłych stoperów, dobrze wyprowadzających piłkę. Za moich czasów był Bruno Alves, chwilę wcześniej Pepe… Tym razem działacze też z głową – zachowując pewnie „rys” zawodników potrzebnych na tej pozycji – robili ten transfer.

Dwóch psychologów musiało ratować Jan Bednarka. Mocne wyznanie polskiego obrońcy, wszystko przez hejt

- Czego powinien spodziewać się Bednarek w Porto?

- Presji. Trzecie miejsce z minionego sezonu i brak Ligi Mistrzów to dla Porto wielka porażka. To też jest znaczące, że sięgają po Bednarka właśnie w takim momencie, gdy jest żądza rewanżu, rehabilitacji. Nie sądzę, by wzięli go – za niemałą sumę – do siedzenia na ławie. Mam nadzieję, że będzie grać „od dechy do dechy”. Facet z takim doświadczeniem z Premier League – nawet jeśli z niej właśnie spadł – powinien być pierwszoplanową postacią w nowej drużynie. A jeśli sobie to miejsce w składzie wywalczy, będzie z tych czterech lat gry, życia i… pogody na pewno zadowolony.

- Przed panem piękną legendę napisał w Porto Józef Młynarczyk, grali tam też Grzegorz Mielcarski, Andrzej Woźniak. Polacy mają markę w klubie?

- Zwłaszcza Józef Młynarczyk. Prezes Pinto da Costa, który za swej kadencji wszystkich nas ściągał do Porto, ciągle o nim opowiadał. Nie tylko o sukcesach, ale i o oddaniu dla klubu. Fajnie, że znów będziemy mieć Polaka w FC Porto.

- Portugalskiego się pan nauczył?

- Jeszcze za czasów gry w Boaviście. I Jankowi też polecam. To nie jest trudny język, a zawsze dobrze jest rozmawiać w szatni w języku gospodarzy. Inaczej na ciebie patrzą, bo widzą, że traktujesz kraj i ich samych z szacunkiem.

Sonda
Czy reprezentacja Polski awansuje na mistrzostwa świata 2026?
Super Sport SE Google News