Siatkarska reprezentacja Polski na Filipinach ma okazję do udowodnienia, że złoto Ligi Narodów nie było przypadkiem. ,,Biało-czerwoni” kilka tygodni temu świętowali niesamowite zwycięstwo w tym turnieju, pokonując w finałach: Japonię, Brazylię oraz Włochy bez straty seta. Tuż przed mistrzostwami świata trener Nikola Grbić potwierdził fenomenalne wieści dotyczące powrotu do kadry Bartosza Kurka i Norberta Hubera. Wicemistrzowie olimpijscy z Paryża nie mogli pomóc drużynie w Chinach z powodów zdrowotnych. 37-latek na Memoriale Huberta Wagnera kolejny raz pokazał, jak bardzo zależy mu na występach w biało-czerwonych barwach.
- Cieszę się, że tu jestem. Ekscytuje się kolejnym ważnym turniejem przede mną. Jedziemy się bić z najlepszymi na świecie o trofeum, które tuż za igrzyskami olimpijskimi jest drugim najważniejszym w hierarchii - mówił Kurek.

Bartosz Kurek walczył z czasem! Zwrócił na to od razu uwagę
- Miałem nadzieje, że zdążę. Starałem się kontrolować to co mogłem. Przeszedłem przez cały proces rehabilitacyjny najlepiej jak umiem, aby zwiększyć szansę wyjazdu na mistrzostwa. Może ktoś stwierdzić, że to zaufanie od trenera dostałem trochę na wyrost, ale chce ten kredyt zaufania spłacić na Filipinach – wskazuje kapitan reprezentacji Polski.
Kurek zwrócił uwagę na atmosferę, jaka panuje na Filipinach.
- Atmosfera tam potrafi przytłoczyć i kibice są tam bardzo kochani oraz wylewni. Jeśli chcemy jechać tam spełnić oczekiwania wszystkich to od razu możemy założyć wyjazd, na którym poświęcimy cały czas rozdając autografy i robiąc zdjęcia zamiast grać w siatkówkę. Musimy to wypośrodkować. Mam zaufanie do kolegów z drużyny i wiem, że wiedzą po co tam jedziemy, a kibice będą piękną oprawą tego widowiska - podsumowuje atakujący.
W pierwszym meczu mistrzostw świata Kurek i spółka wykonali pierwszy krok w kierunku medalu mistrzostw świata. 15 września rozegrają drugie spotkanie w fazie grupowej z Katarem.