Puchar Świata w skokach kobiet w Wiśle okazał się kompletną klapą. Pertile szuka pozytywów
Puchar Świata w skokach narciarskich w Wiśle zaczął się już w środku tygodnia. W czwartek i w piątek przeprowadzono bowiem zawody pań, a w sobotę i niedzielę konkursy mężczyzn. Nietrudno było się domyślić, że w środku tygodnia, na zawodach, w których Polki nie mają w zasadzie żadnych szans bić się o dobre lokaty, nie pojawi się wielu kibiców. Trybuny skoczni im. Adama Małysza w Wiśle świeciły absolutnymi pustkami w tych dniach, co oczywiście zmieniło się w weekend, gdy startowali mężczyźni. Już wcześniej Adam Małysz pieklił się na dyrektora Pucharu Świata Sandro Pertile za pomysł, by w zasadzie zmuszać federacje do organizacji zawodów kobiet i mężczyzn w jednym terminie. Polakom grożono nawet odebraniem konkursu panów! Wisła jednak nie była logistycznie przygotowana, by zawody te odbywały się w te same dni, więc kobiece konkursy trafiło w środek tygodnia. Tym samym FIS dopięło swego, ale i obnażyło błędy w swoim planie działania i metodach jego wprowadzania w życie.
Żyła i Tomasiak "odpalili" w Wiśle. A potem takie słowa mistrza o 18-latku! Aż ciarki przechodzą
Sam Sandro Pertile starał się bardzo dyplomatycznie określić fakt, że na konkursach w Polsce kobiet ze skoczni nie śledził niemal nikt. – Myślę, że zostaliśmy w pewien sposób zmuszeni do przeprowadzenia rywalizacji w czwartek i piątek z jakiegoś powodu – stwierdził Włoch w rozmowie ze Sport.pl – Oczywiście, trudno zaciekawić publiczność, jeśli skaczemy w ciągu tygodnia, a dodatkowo w Polsce nie macie narodowych bohaterów, jak jest po stronie skoczków – ocenił dyrektor Pucharu Świata.
Co ciekawe, nawet w tej sytuacji starał się... zachować optymizm. – Myślę, że dobrze było przyjechać tu, bo to ważne, żeby Polska jako jedna z czołowych nacji w naszym sporcie, brała część odpowiedzialności za rozwój kobiecych skoków. Dlatego jestem zadowolony, że daliśmy zawodniczkom szansę na kolejny start i mogły zarobić trochę pieniędzy – uważa Sandro Pertile. W dalszej wypowiedzi przyznał, że problemem jest logistyka w Wiśle, na co zwracał uwagę już wiele miesięcy temu Adam Małysz, sprzeciwiający się takiej organizacji weekendu w tym miejscu. – W Wiśle mamy dość wyjątkową sytuację logistyczną, bo przestrzeń jest ograniczona. Oczywiście, wiadomo, że jeśli chcemy organizować konkursy mężczyzn i kobiet razem, to jest i będzie wyzwaniem. Ale tu problem pojawia się już przy oddzielnych zawodach, niektóre zespoły muszą dzielić szatnie. Dlatego przy obu jest jeszcze trudniej – przyznał Włoch.
Prezydent Karol Nawrocki nie zobaczy tego na żywo. Przerwie tradycje, co na to Adam Małysz?