Iga Świątek po kilku miesiącach słabszego okresu w swojej karierze wróciła w niesamowitym stylu i to nie na ulubionej "mączce", a na trawie, ponadto na prestiżowych kortach Wimbledonu. Raszynianka przez cały turniej była nie do zatrzymania, a w finale zdemolowała Amandę Anisimową.
Walka o triumf w Montrealu
Polka po krótkim urlopie, który spędziła w Trójmieście rozpoczęła przygotowania do turnieju w Montrealu. Nie jest tajemnicą, że Świątek w Kanadzie jest uwielbiana przez kibiców, a podczas pobytu ma w planach zwiedzić niektóre części miasta.
- Jest tu niesamowity park obok centrum miasta. Byłam tam dwa lata temu i było świetnie, więc znów tam pójdę. Jest tutaj też mnóstwo świetnych restauracji, a bycie blisko wody to też coś, co lubię, więc pewnie zobaczę dużo, jeśli będę tu dłużej. Postaram się skupić na wygraniu kilku meczów, żeby też móc cieszyć się dłużej Montrealem - powiedziała mistrzyni z Wimbledonu.
Iga Świątek wróciła wspomnieniami do Wimbledonu. Szczery wywiad raszynianki
Kanadyjska telewizja TVA Sports skorzystała z okazji, że Świątek jest w Montrealu i przeprowadziła wywiad z 24-latką, w którym ze szczegółami wróciła do wydarzeń z Wimbledonu.
- Trudno powiedzieć, żeby to mnie zmieniło, bo wygrałam już dość dużo. Być może wygranie pierwszego turnieju wielkoszlemowego coś zmieniło, bo już wiedziałam, jak to smakuje. Wygranie Wimbledonu to jednak coś wyjątkowego. To też inna sytuacja, bo zupełnie się tego nie spodziewałam - powiedziała.
- Nie czułam też takiej ulgi, jak ma to miejsce przy triumfach na Roland Garros, ponieważ tam oczekuje się ode mnie zwycięstw. Czułam się po prostu dumna z siebie. Czułam, że tenis nadal potrafi mnie zaskoczyć. To było odświeżające i jestem zadowolona, bo nie było tego na mojej liście na ten rok - podkreśliła Świątek.
Polka w pierwszym starciu w Montrealu zmierzy się ze zwyciężczynią meczu Julia Putincewa - Hanyu Guo.
