Jerzy Janowicz prosto z mostu o wygranej Igi Świątek na Wimbledonie. Brutalnie szczera i mocno zaskakująca opinia o triumfie Polki w Londynie

2025-07-29 12:03

Jerzy Janowicz, grający tylko lewą ręką i w nietypowym jak na tenis obuwiu, rozbił Artura Szpilkę 6:0, 6:0. Były półfinalista Wimbledonu po meczu opowiedział nam o starciu z zawodnikiem KSW, największym hobby czyli padlu oraz podzielił się swoimi przemyśleniami na temat niedawnego wielkiego zwycięstwa Igi Świątek na kortach Wimbledonu.

Iga Świątek, Artur Szpilka i Jerzy Janowicz

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express/Kin Cheung/AP Iga Świątek, Artur Szpilka i Jerzy Janowicz

"Super Express": - Zazwyczaj Artur Szpilka werbalnymi prowokacjami wyprowadzał z równowagi swoich rywali na korcie. Ty jednak nie wszedłeś w jego grę i byłeś maksymalnie skupiony przez całe spotkanie.

Jerzy Janowicz: - Niestety graliśmy na takich zasadach, że nie mogłem sobie pozwolić na tak zwaną pajacerkę, bo strata jednego gema równałaby się z przegranym zakładem i w sumie całym meczem. Więc jeśli straciłbym koncentrację na kilkanaście sekund, to mogłoby to się zakończyć tragicznie. Poza tym po pierwsze znamy się z Arturem długo i wiedziałem, czego mogę się spodziewać, a po drugie jestem przecież po zawodowej karierze i różne rzeczy spotykałem na korcie.

- Artur przed waszym meczem wysłał mi kilka skrótów twoich spotkań, więc on naprawdę mocno żył tą potyczką.

- Artur jest zapalonym tenisistą, na teraz to jest chyba jego największe hobby. Jak na to, że trenuje sporty walki, to naprawdę gra bardzo dużo w tenisa. Tego czasu wolnego za wiele nie ma, ale stara się znaleźć godzinę czy dwie dziennie, by polatać po tym korcie. I fajnie, bo jest z totalnie innego środowiska, a w tenisie odnajduje się znakomicie. 

- Już w trakcie samego meczu Artur kilka razy powiedział, że jednak się stresuje, że wydawało mu się, że urwie chociaż tego jednego gema, skoro ty możesz grać tylko lewą ręką. Miał jedną szansę, w trzecim gemie pierwszego seta, ale na więcej mu nie pozwoliłeś.

- To był bardzo słaby gem w moim wykonaniu. Artur prowadził 40:30, czyli miał piłkę meczową, ale wtedy popełnił największy błąd w tym spotkaniu. Zaserwował z dołu, co pozwoliło mi dość swobodnie tę piłkę zaatakować. Muszę jednak przyznać, że tej mojej lewej ręki to w trakcie całej kariery używałem może maksymalnie przez dwie godziny, nie czułem się więc zbyt pewnie, no ale jakoś się wtedy wyratowałem.

Artur Szpilka przyłapał Jerzego Janowicza. Nagranie wylądowało w sieci. Szpila dosadnie o tym, co zobaczył

- Początkowo miałeś podobno grać w sandałach. Czy to było coś zmieniło?

- Na pewno byłoby dużo większe ryzyko nabawienia się głupiej kontuzji. Ja naprawdę pojechałem do sklepu i przymierzałem różne sandały, ale nie było mojego rozmiaru. Były trochę za małe i jak w trakcie testów starałem się zrobić zwrot, to prawie sobie skręciłem nogę. Uznałem, że to jest bardzo głupi pomysł i dla mojego bezpieczeństwa i dla padlowego turnieju, który ma za dwa dni na Krecie. To byłoby nieodpowiedzialnego także ze względu na mojego partnera, z którym gram razem w Grecji. Ja bym się nabawił kontuzji i on wtedy by tam nie wystąpił. 

- Artur chce rewanżu pod koniec sierpnia. Czy drugie spotkanie może wyglądać inaczej?

- Nie wiem. Byłem kiedyś u niego na obozie bokserskim w Szczyrku, zrobiłem z nim wtedy kilka tenisowych treningów i od tego czasu naprawdę się poprawił. Nie wiem z kim on dokładnie trenuje, ale wiem, że jeżeli by się troszeczkę zaangażował i rzeczywiście ktoś by go dobrze poprowadził, to złapałby w ogóle obraz o co chodzi w tej tenisowej grze.

- Wspomniałeś o padlu. To nadal hobby czy już tak na poważnie?

- Hobby, na dzień dzisiejszy największą frajdę mam właśnie z grania w padla. Daje mi to dużą przyjemność, szczególnie na tym wyższym poziomie. Tych turniejów nie jest jednak jakoś dużo, bo żeby grać regularnie i zawodowo, to musiałbym siedzieć na stałe w Hiszpanii. A na razie nie jestem gotowy na to, żeby aż tak się poświęcić temu sportowi, tym bardziej, że jest stosunkowo młody, a ta federacja zagraniczna też na razie się uczy i popełnia dużo błędów. No i jest to debel, czyli musiałbym mieć stałego partnera, a jest parę rzeczy, których na razie nie chcę zamykać w swoim życiu jeśli chodzi o Polskę.

Jerzy Janowicz o Idze Świątek: Nie miała ani jednego poważniejszego egzaminu na Wimbledonie

- Nie mogę nie zapytać też o twój ukochany Wimbledon i to, co zrobiła ostatnio w Londynie Iga Świątek. Tak z ręku na sercu spodziewałeś się, że Iga już w tym roku może tak dobrze zacząć grać na trawie?

- Nie powiedziałbym, że Iga gra dobrze na trawie, bo tak naprawdę nie miała ani jednego poważniejszego egzaminu na Wimbledonie. Grała z dziewczynami dużo słabszymi tenisowo, nie grała tak naprawdę z żadną dziewczyną, która by mogła jej sprawić kłopoty na trawie. To były dziewczyny, które tak naprawdę uczą się trawy albo grają słabo na trawie. Po prostu drabinka otworzyła się Idze i Iga fantastycznie to wykorzystała.

- Czyli twoim zdaniem - jeśli chodzi o sam aspekt gry na trawie - Świątek musi jeszcze sporo poprawić?

- W tym roku nie miała na Wimbledonie ani jednego testu, więc ciężko to zero-jedynkowo ocenić. Nikt nie mógł postawić jej takich czysto tenisowych warunków - nie chodzi o samą trawę, tylko czysto tenisowe warunki, żeby przetestować Igę. Jedno, co na pewno wiemy, to to, że test z otwartej drabinki Iga zdała perfekcyjnie.

Jerzy Janowicz nie miał litości dla Świątek. Jasno ocenił, skąd wzięły się jej problemy

- A jak bardzo mentalnie wygrana w Londynie może podbudować i napędzić Świątek na kolejne turnieje?

- Ciężko mi tak wróżyć z włosów, bo też nie śledzę każdego pojedynczego meczu. Bardziej bym powiedział, że nawet to zwycięstwo nie pogrzebie takich typowych problemów Igi, bo Iga zazwyczaj ma problemy - nazwijmy to nawet mentalnymi - jeżeli jest opór z drugiej strony. Jeżeli przeciwniczka nie stawia żadnego oporu i wszystko idzie zgodnie z planem po myśli Igi, no to wtedy nie widać po jej wyrazie twarzy ani zachowaniu, żeby były jakieś kłopoty. Problemy pojawiają się wtedy, gdy ten plan A nie do końca działa tak, jakby ona sobie życzyła, no bo z drugiej strony jest opór i wtedy te problemy się pojawiają. Czy dalej będzie to występowało? Zobaczymy już na najbliższym turnieju.

- Na koniec wróćmy do meczu ze Szpilką. Czy twoja partnerka, była tenisistka Marta Domachowska, też wygrałaby 6:0, 6:0?

- Easy money. Jakby dało radę wygrać do minusa, to wygrałaby do minusa (śmiech).

QUIZ: Rozpoznasz te tenisistki? Tylko najlepsi zgarną komplet punktów!
Pytanie 1 z 35
Tenisistka na tym zdjęciu to...
Aryna Sabalenka
Iga Świątek walczy w Montrealu | Super Tenis
SuperSport
Grosicki kapitanem KADRY? Co planuje Urban? | SuperSport