Iga Świątek pierwszy mecz w turnieju WTA w Cincinnati (zacznie w 2. rundzie) rozegra w sobotę 9 sierpnia, rywalkę pozna po czwartkowym meczu Rosjanki Anastazji Potapowej z Niemką Laurą Siegemund. Polka wraca do miejsca, gdzie zaczął się jej koszmar. To właśnie rok temu 12 sierpnia tuż przed turniejem w Cincinnati, mając problemy ze snem po podróży z Europy do USA, zażyła w środku nocy feralną skażoną fabrycznie melatoninę. Kilka godzin później do drzwi zapukali antydopingowi kontrolerzy.
Wielkie zamieszanie z Igą Świątek! Totalny chaos, kibice są wściekli!
Iga Świątek rok temu doszła w Cincinnati do półfinału, w którym uległa wyraźnie 3:6, 3:6 Arynie Sabalence. Polka nie broni jednak w Cincy żadnych punktów, bo po pozytywnym wyniku testów antydopingowych zarobione w tym turnieju punkty i pieniądze jej zabrano. Za Igą Świątek konferencja prasowa w Cincinnati. Po jednym pytaniu zareagowała zdecydowanie, a tak przynajmniej wynika z artykułu na stronie francuskiego "L'Equipe", który cytuje obszerne wypowiedzi mistrzyni Wimbledonu. Chodziło o słowo "powrót" w odniesieniu do jej sukcesu na londyńskiej trawie po okresie gorszych wyników.
- Powrót… Myślę, że to koncepcja wymyślona przez media i ktoś będzie musiał mi to wyjaśnić – stwierdziła Iga Świątek. - Nigdzie nie zniknęłam, byłam tu cały czas. To, że inne dziewczyny osiągały dobre wyniki w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, nie oznacza, że mnie nie było. Nie czując się komfortowo z ideą powrotu. Było sporo turniejów, w których grałam dobrze, dochodziłam do półfinałów. To sport, takie rzeczy się zdarzają, nie można wygrywać zawsze. Ale nie zniknęłam, byłam tu cały czas - podkreślała Polka.
Iga Świątek o ręcznikach na Wimbledonie: To piękna pamiątka
Za Igą Świątek pierwszy po Wimbledonie występ. W turnieju WTA w Montrealu doszła do 4. rundy, w której uległa 6:7(1), 3:6 Clarze Tauson. Polka popełniła w tym meczu aż 46 niewymuszonych błędów, za bardzo spiesząc się z kończeniem akcji. - Za bardzo chciałam kończyć akcje winnerami - analizowała teraz Iga.
- Ciężko jest cieszyć się zwycięstwami w Wielkim Szlemie. Przy moim pierwszym Roland Garros to było naturalne, bo to był ostatni turniej sezonu 2020. Ale potem, nawet jeśli wezmę kilka dni wolnego, zaraz zaczyna się sezon na trawie i trzeba się szybko mobilizować. Po Wimbledonie było trochę inaczej, chciałam to celebrować. Zwykle nie pozwalam sobie na to, myślę od razu o kolejnym turnieju. Tym razem powiedziałam sobie, że mam prawo się tym cieszyć, nawet jeśli przegram w drugiej rundzie kolejnego turnieju. Wygranie Wimbledonu to coś, co zostanie ze mną na całe życie. I potrzebowałam trochę czasu, żeby to do mnie dotarło - analizowała Iga Świątek, a zapytana o słynne ręczniki, które zbierała w czasie Wimbledonu, dodała: - Szczerze, nie spodziewałam się, że to stanie się gorącym tematem. Ręczniki zniknęły u moich przyjaciół i rodziny. Został mi tylko jeden. Ale to piękna pamiątka, kiedy wygrywasz Wielki Szlem. Wyobrażam sobie, że za 30 lat będę trzymać ręcznik i przypominać sobie, że wygrałam ten turniej.