W czwartek Papszun, który poprowadzi jeszcze Raków w wyjazdowym meczu Ligi Konferencji z Omonią Nikozja, pozwolił sobie na chwilę refleksji i podsumowań przy okazji meczu z Zagłębiem. Częstochowianie nieoczekiwanie przegrali u siebie z ekipą z Lubina 0:1, przez kilkadziesiąt minut grając w osłabieniu. – Po powrocie [do Rakowa po roku nieobecności] przeżyłem tu wiele dobrych momentów. Mistrzostwo przegrane jednym strzałem… Do tego walka na trzech frontach – mówił.
– Padły słowa i pojawiły się transparenty, na które nie zasłużyłem. Bez pełnej wiedzy należało się z takimi ocenami wstrzymać. Nie powiedziałem nic złego – jedynie to, co było powszechnie wiadomo: że mam ofertę z Legii i chcę z niej skorzystać. Potwierdziłem to i wtedy wylała się fala hejtu. To było zdecydowanie za dużo. Żyjemy w XXI wieku i każdy ma prawo decydować o swojej drodze. Przez lata nie dałem powodów, by mnie w ten sposób oceniać – podkreślił.
ZOBACZ TEŻ: Legia Warszawa pobiła rekord wstydu. Dyrektor Fredi Bobić nie wytrzymał
Trener Papszun zwrócił uwagę na pozytywne sygnały, których też jednak nie brakuje. – Dziś byłem na Jasnej Górze i czułem ogromny szacunek. Ludzie podchodzili, prosili o zdjęcia. Doceniam to i nie noszę w sobie złości. Dziękuję kibicom za wszystkie mecczowe emocje, ale też za wsparcie tych, którzy nie zawsze mogli pojawić się na stadionie ze względu na jego ograniczoną pojemność – podsumował.