Glik aż przeklął, gdy usłyszał Lewandowskiego. Dziennikarz ujawnia prawdę o ich relacji

2025-11-06 19:12

Robert Lewandowski i Kamil Glik swego czasu wspólnie stanowili o sile reprezentacji Polski – pierwszy w ataku, drugi był filarem obrony. Nie jest jednak żadną tajemnicą, że obaj nie do końca za sobą przepadali. Teraz dziennikarz Sebastian Staszewski ujawnia, jak mocno napięte były relacje między wspomnianymi piłkarzami.

Robert Lewandowski, Kamil Glik, Kamil Grosicki

i

Autor: Lukasz Grochala/ Cyfrasport

Trudna relacja Lewandowskiego i Glika w kadrze. Nie mieli ze sobą po drodze

Robert Lewandowski to najlepszy polski piłkarz w historii i trudno dyskutować z tym faktem, choć nie miał szczęścia zdobyć żadnego medalu wielkiej imprezy ze swoją drużyną. Dużo więcej dyskusji jest jednak nad tym, czy jest on odpowiednim kapitanem i czy w tej roli nie odnaleźli by się lepiej inni zawodnicy. W przeszłości w polskim zespole nie brakowało piłkarzy o mocnym charakterze, a z pewnością jednym z nich był Kamil Glik, który wraz z Lewandowskim prowadził reprezentację Polski m.in. do ćwierćfinału mistrzostw Europy 2016. A wszystko mimo faktu, że obaj panowie za sobą nie przepadali.

Wielki zaszczyt dla legendy futbolu. David Beckham odebrał tytuł szlachecki z rąk króla

Niechęć Kamila Glika i Roberta Lewandowskiego nie jest wielką tajemnicą. Teraz jednak dziennikarz Sebastian Staszewski postanowił ujawnić nieco więcej szczegółów na jej temat w swojej książce „Lewandowski prawdziwy”, która jest nieautoryzowaną biografią najlepszego polskiego piłkarza. Staszewski niedawno gościł w programie Bogdana Rymanowskiego i tam uchylił rąbka tajemnicy ze swojej książki.

Prowadzący rozmowę Rymanowski w pewnej chwili zapytał: „Jakim kapitanem jest Robert Lewandowski?”. Wówczas Staszewski rozpoczął wątek relacji Lewandowskiego z Glikiem, któremu nie podobało się, że napastnik przejął opaskę po Jakubie Błaszczykowskim. – Jakoś nigdy im nie było po drodze. To są dwa zupełnie inne charaktery. Kamil Glik jest generalnie chłopem z kamienia, nic go nie rusza. W reprezentacji zawsze się śmiali, że nie da się go na kozetkę zaciągnąć do fizjoterapeuty, bo on weźmie dwa paracetamole i jutro będzie dobrze. (…) Natomiast on tam kotlet mielony, wódeczki się czasem napije, winko, piwko - zupełnie inny lifestyle niż Robert. A dwa, to też jest bardzo mocny charakter. I myślę, że w pewnym sensie Kamil Glik czuł się niedoceniany w erze wielkiego Roberta Lewandowskiego. Bo pamiętaj, że Kamil Glik doszedł do półfinału LM, zdobył mistrzostwo Francji, a kolejne nagrody zdobywał Robert Lewandowski – tłumaczył.

Nie kończą się zachwyty nad kadrowiczem. Trener powiedział to publicznie

Olaf Lubaszenko o Lewandowskim: "Za naszego życia taki już może się nie pojawić" [WYWIAD]

Staszewski wyznał, że Kamil Glik miał mocną „ekipę” w reprezentacji, której nie podobało się to, że Lewandowski jest kapitanem. – Kamil Glik był obudowany mocną paczką. Kamilem Grosickim, Maćkiem Rybusem, Łukasz Piszczek, Kuba Błaszczykowski, Łukasz Fabiański. To była ta ekipa. Robert nie miał takich pretorian po swojej stronie. I ta grupa, o której wspomniałem, ona nie przepadała nigdy za Robertem. To nie byli koledzy Roberta. Osobą łączącą te światy był Sławek Peszko. Ale poza Sławkiem Peszko i - być może, myślę że warto to powiedzieć - Wojtkiem Szczęsnym i Grześkiem Krychowiakiem, to Robert nie miał swoich ludzi w reprezentacji. Tamta ekipa była mocna i nie zgadzała się na to, żeby Robert był jedynym liderem, jej się nie podobało, że był kapitanem, jej się nie podobało, że dostał opaskę. Oni stali za Kubą. Robert miał z tym problem. To był wewnętrzny problem grupy – ocenił dziennikarz sportowy. Wyrazem ich niechęci ma być sytuacja, w której Glik miał rzucić „Niech już skończy pie***lić” do jednego z kolegów podczas przemowy Lewandowskiego.

Jakub Moder odniósł się do fatalnych informacji o jego zdrowiu. Wystarczyło tylko to

Super Sport SE Google News