Piotr Zieliński po meczu z Litwą
Spokojna wygrana z Litwą w Kownie 2:0 z pewnością dodała kolejnych porcji optymizmu w polskiej reprezentacji. "Zielu" nie ukrywał, że kadrę w niedzielnym wieczór niósł doping kibiców. – Cieszy, że ta więź między nami a kibicami z meczu na mecz staje się coraz lepsza. Dawno nie było takiej sytuacji, że mogliśmy tak fajnie razem pośpiewać i wspólnie cieszyć się ze zwycięstwa. Cieszy nas też, że aż kibice tak licznie nas wspierali. Jak śpiewali "gramy u siebie", to faktycznie tak to można było się czuć na boisku – opisał piłkarz Interu.
Własne ściany przydadzą się piłkarzom już za miesiąc. Już 14 listopada na Stadionie Narodowym mecz z Holandią, która po niedzielnej wygranej z Finlandią 3:0 jest już niemal pewna bezpośredniego awansu na przyszłoroczny mundial. Nawet jeśli "Pomarańczowi" przegraliby nieznacznie z Polakami – ratuje ich bilans bramkowy. – Będziemy robić wszystko, żeby ten mecz wygrać. Wiadomo, że Holandia to nie jest przypadkowa reprezentacja – to jedna z najlepszych drużyn w Europie i na świecie. Będzie ciężko, nie ma co ukrywać. Piłkarze zawsze mówią, że trzeba walczyć, ale wiemy, że naprawdę łatwo nie będzie – powiedział Zieliński.
Incydent w Kownie! Polski kibic brutalnie zatrzymany [Zdjęcia]
Zieliński o grze w Interze
Jego zdaniem mecz z Litwą wcale nie był takim "spacerkiem" dla reprezentacji. – Trzeba było dużo biegać, bo, jak mówiłem wcześniej, Litwini byli agresywni i wysoko podchodzili, szczególnie w pierwszej połowie. W drugiej zostawiali nam już trochę więcej miejsca. To wcale nie jest łatwy teren – sami Holendrzy się o tym przekonali, wygrywając tu tylko 3:2. Wiedzieliśmy, że musimy to spotkanie wybiegać, wywalczyć i wygrać również jakością oraz umiejętnościami – podsumował "Zielu", który wraca do Interu, by walczyć o więcej szans gry w podstawowym składzie. – Wszystko w moich nogach. Będę robił wszystko, żeby tych szans było jak najwięcej. Mamy dużo meczów, więc będę walczył o swoje – zapewnił.