Po tym pytaniu Robert Lewandowski nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem

2025-11-11 18:44

Kapitan piłkarskiej reprezentacji Robert Lewandowski, który z okazji Święta Niepodległości rozpalił światła w polskich barwach na Empire State Building w Nowym Jorku, przyznał po powrocie, że czuję wielką dumę. - To sukces nie tylko mój, ale wszystkich Polaków i całej ojczyzny - dodał na konferencji prasowej. Po jednym z pytań wybuchnął długim śmiechem.

Robert Lewandowski z zegarkiem wartym kawalerkę przyjechał na kadrę! Na ręce miał prawdziwą fortunę

i

Autor: Brunner/Super Express

Reprezentacja Polski od poniedziałku przygotowuje się w Warszawie do zbliżających się meczów eliminacji mistrzostw świata z Holandią i Maltą. Lewandowski dotarł na zgrupowanie dopiero we wtorek, ponieważ dzień wcześniej gościł krótko w Nowym Jorku. Tam dokonał symbolicznego zapalenia świateł na legendarnym wieżowcu Empire State Building - na biało-czerwono, z okazji przypadającego we wtorek Narodowego Święta Niepodległości Polski.

- Poleciałem, byłem, wróciłem i jestem. Oczywiście żartuję. To była dla mnie wielka duma. Kiedy kilka miesięcy temu dostałem taką propozycję, długo się nie zastanawiałem. Myślę, to wielka duma nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich Polaków i całej ojczyzny. W tak wyjątkowy dzień, Święto Niepodległości, ja osobiście mogłem rozpalić światła na tym historycznym budynku. Wydaje mi się, że nie tylko mój sukces, ale wszystkich Polaków i całego kraju. Tym bardziej jest mi miło, że dostąpiłem takiego zaszczytu - przyznał Robert Lewandowski podczas konferencji prasowej w Warszawie. - Szybko to minęło, już jestem na zgrupowaniu. Ale warto było... Te kilka godzin w Nowym Jorku i wszystko, co tam się wydarzyło, zrobiło na mnie ogromne wrażenie - dodał.

Robert Lewandowski przyleciał na kadrę i przebrał się na lotnisku! Osobiście taszczył ogromne bagaże

Lewandowski: Mam zbyt wiele fajnych rzeczy w życiu, żebym się tym przejmował

Ten wyjazd długo był owiany tajemnicą. Zanim opinia publiczna dowiedziała się o celu wizyty kapitana reprezentacji w Stanach Zjednoczonych, nie brakowało głosów krytycznych, dotyczących spóźnienia na zgrupowanie kadry.

- Myślę, że to wynikało zapewne z braku informacji. Tylko - jeśli nie masz informacji, to czy też powinieneś się wypowiadać? Nie chcę oceniać i nikogo atakować. To jest też prawo dziennikarzy. Ale ja mam takie wrażenie, że czasami, gdy dziennikarz czegoś nie wie, to jest trochę na zasadzie: „Jak to możliwe, że ja nie wiem. To coś muszę powiedzieć”. Tak to wyglądało. Wiadomo, każdy ma do tego prawo, ale ja mam zbyt wiele fajnych rzeczy w swoim życiu, żebym się przejmował takimi komentarzami - podkreślił Robert Lewandowski.

W piątek rywalem biało-czerwonych na PGE Narodowym będzie Holandia, a następnego dnia kadra wyleci na Maltę, gdzie w poniedziałek 17 listopada rozegra z gospodarzami swój ostatni mecz w grupie G eliminacji MŚ.

Jan Urban bez ogródek o Robercie Lewandowskim. Konkret

Po tym pytaniu Lewandowski nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem

Robert Lewandowski nie ukrywał rozbawienia, gdy usłyszał pytanie o to, czego brakowało, żeby wygrywać z Holendrami w poprzednich meczach?

- Umiejętności? - odpowiedział pytaniem, po czym się roześmiał i długo nie potrafił się opanować. - Przepraszam... Szukałem tych spotkań z przeszłości. Te mecze z Holandią często były na styku. To prawda. Zawsze czegoś brakowało. Więc to pierwsze, co mi przyszło do głowy. Oczywiście wierzę w to, że w końcu tych umiejętności nie zabraknie i wreszcie wygramy z Holendrami. Zwłaszcza że gramy teraz w Warszawie, a już trochę zatęskniłem za tym stadionem, za jego atmosferą. I sam już nie mogę doczekać się tego spotkania. Wierzę, że atmosfera będzie wyjątkowa. Jestem tego pewny - podkreślił.

- W futbolu lepsza drużyna teoretycznie zawsze wygrywa. No, może nie zawsze. Jeśli nasze umiejętności będą wystarczające do tego, żeby pokonać takiego rywala, to wspomniany wcześniej argument będzie u mnie zbity. Mam nadzieję, że właśnie tak będzie po piątkowym meczu w Warszawie - dodał.

A jaką reprezentacją, według niego, jest obecnie Holandia?

- Na pewno bardzo dobrze zorganizowaną w obronie. Nie jest łatwo tam się przedostać, stworzyć dogodną sytuację. A w ofensywie mają indywidualności, które potrafią zagrać jeden na jeden, zrobić przewagę. To dla nas wyzwanie, jak zagrać w ofensywie, żeby stworzyć okazje, po których - mam nadzieję - strzelimy gola. Na analizę jeszcze przyjdzie czas jutro i pojutrze, ale wierzę, że przy wsparciu kibiców, po tylu latach od ostatniej wygranej z Holandią, znów będziemy liczyć od początku (dni bez zwycięstwa nad tym rywalem - PAP) - powiedział 37-letni napastnik.

Robert Lewandowski z zegarkiem wartym kawalerkę przyjechał na kadrę! Na ręce miał prawdziwą fortunę

Lewandowski: Ja zawsze byłem inny

W październikowym meczu z Litwą w Kownie Robert Lewandowski doznał kontuzji, po której miał pauzować nawet ponad miesiąc. Wrócił jednak szybciej, a w ostatnim ligowym meczu z Celtą Vigo strzelił trzy gole dla Barcelony. Jak tego dokonał, że znów „skrócił” czas swojej rekonwalescencji i wyprzedził początkowe plany dotyczące regeneracji?

- Ja zawsze byłem inny - uśmiechnął się piłkarz. Po czym, już poważniej, dodał: - Po prostu ciężko pracowałem, żeby jak najszybciej wrócić do formy. Od początku rozmawiałem z różnymi specjalistami. I od początku ta data powrotu była - nie po czterech tygodniach, lecz po dwóch i pół, trzech. Nastawiałem się na to, a po dwóch-trzech dniach czułem się, jakbym w ogóle nie miał problemów z tym mięśniem. Szedłem na siłownię czy na boisko, w ogóle nie myśląc o tym, że mam jakąś kontuzję, lecz po to, żeby wykonać ćwiczenia na sto procent. To był dla mnie sygnał, że powrót na boisko nastąpi szybciej niż pierwotnie zakładano - opowiedział.

Po tym sezonie wygasa kontrakt Lewandowskiego z Barceloną. Jak będzie wyglądała jego dalsza kariera?

- Tak naprawdę nie chodzi o ruch ze strony klubu. Przede wszystkim ja sam muszę sobie odpowiedzieć na pytanie, co będę chciał robić. W tym momencie nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie spieszy mi się, mam wewnętrzny spokój. Chyba to jest najważniejsze. Nawet jeśli klub by teraz do mniej przyszedł, to nie byłbym w stanie odpowiedzieć. Muszę „wyczuć” i podjąć najlepszą dla mnie decyzję - zakończył.