Robert Lewandowski mecz z Nową Zelandią spędził na ławce rezerwowych. Selekcjoner Jan Urban dał w sparingu szansę Krzysztofowi Piątkowi i Karolowi Świderskiemu, a swoją największą gwiazdę oszczędzał na ważniejszy eliminacyjny mecz z Litwą. Kibice zgromadzeni na Stadionie Śląskim, których było trochę ponad 30 tysięcy, i tak patrzyli często w stronę Lewandowskiego. Jego obecność zawsze jest magnesem. Tym razem "Lewy" był wyłączony z obowiązków meczowych i świetnie odnalazł się w tej roli, co potwierdzają dziennikarze obecni na czwartkowym sparingu.
Oceny polskich piłkarzy po meczu Polska – Nowa Zelandia. Zieliński, Ziółkowski, potem długo nic
Lewandowski zaskoczył po meczu Polska - Nowa Zelandia
Jak relacjonuje Sport.pl, kapitan reprezentacji był zwolniony także z obowiązków medialnych. W strefie mieszanej nie musiał stawać przed dziennikarzami - w przeciwieństwie do Bartosza Kapustki, Kacpra Kozłowskiego, Arkadiusza Pyrki i Pawła Wszołka. Gdy Kapustka i Pyrka odpowiadali na pytania, Lewandowski po prostu przeszedł za nimi. Miał ze sobą duży głośnik, kojarzony w kadrze przede wszystkim z nieobecnym od dłuższego czasu Tymoteuszem Puchaczem.
W roli DJ-a najwyraźniej zastąpił go sam kapitan. Gdy tylko "Lewy" minął zgromadzonych dziennikarzy, jeszcze w korytarzu puścił muzykę na cały regulator. Nucił zresztą tekst piosenki, ale tym razem nie były to słynne "Małe rzeczy" Sylwii Grzeszczak. Piosenkę, która niespodziewanie stała się symbolem konfliktu Lewandowskiego z poprzednim selekcjonerem, Michałem Probierzem, zastąpił równie znany utwór: "Na szczycie" wykonywany przez Grubsona.
Polska - Nowa Zelandia. Ponury widok na trybunach! Fatalnie to się prezentuje
Do szczytu umiejętności przeciwko Nowej Zelandii zabrakło Biało-Czerwonym sporo, ale zdecydowanie większe znaczenie ma najbliższy mecz z Litwą. Już w niedzielę, 12 października, piłkarze Jana Urbana zagrają na wyjeździe w eliminacjach do mistrzostw świata. Zwycięstwo znacznie przybliży Polskę do co najmniej drugiego miejsca, które gwarantuje grę w barażach o MŚ.
