Obie drużyny przystępowały do finału jako niepokonane. Meksykanie przebrnęli grupę z kompletem punktów, a potem odprawili Grecję, Bułgarię i Kazachstan. Statystyki Polaków wyglądały jeszcze okazalej: trzy zwycięstwa w grupie przy bilansie 18:4, a następnie pewne wygrane nad Omanem, Czechami i Holandią.
Choć gospodarze w 19. minucie wykorzystali błąd w naszej defensywie i objęli prowadzenie, Polacy nie załamali się i ruszyli po odrobienie strat po przerwie. Najpierw Jaszczak popisał się indywidualną akcją, a chwilę później dołożył drugiego gola po podaniu Lincy. Ten z kolei w 38. minucie sam wpisał się na listę strzelców, wykorzystując zbyt dużo swobody pozostawionej przez obronę Meksyku.
ZOBACZ TEŻ: Słynny klub ma dość. Dlatego do gry ma wkroczyć Lewandowski
Triumf w Cancun to największy sukces Polaków w historii tej dyscypliny. A ze świeżo upieczonymi mistrzami świata sukces celebrował również Mateusz Borek, który był na miejscu w Meksyku. Komentował spotkania Polaków w Cancun. Mecze można było obejrzeć m.in. w Kanale Sportowym, należącym do dziennikarza. Ten po końcowym gwizdku dostał możliwość wzniesienia pucharu.
W poprzednich sześciu edycjach mundialu biało-czerwoni dwa razy zatrzymywali się na finale – przegrywali z Niemcami w 2018 roku i z Rosją w 2019 – a w 2022 roku zdobyli brąz. Teraz wreszcie dołączyli do grona mistrzów świata, obok Brazylii, Kazachstanu i Omanu.