Spis treści
- Listkiewicz: Nikt nie podskoczy nowemu ministrowi sportu
- Znajdzie sposób na wyrwanie młodych zza biurek...
- Podziwiam palestyńskich sportowców
Reanimacja zapuszczonych przez rządy PIS Orlików to trochę za mało, by przejść do historii. Upychanie kobiet we władzach związków sportowych na siłę było równie śmieszne jak reformowanie nieistniejącej drugiej ligi hokejowej przez Joannę Muchę czy stawianie na sport w Kołach Gospodyń Wiejskich w wykonaniu Elżbiety Jakubiak, poprzedniczek Nitrasa. Oczywiście, zdarzały się większe niż on ancymony na tym urzędzie, choćby Tomasz Lipiec zwalczający korupcję... korupcją czy Jacek Dębski załatwiający ciemne interesy z "Baraniną" do strof poezji Leśmiana.
Konflikt z promotorem paraliżuje Barcelonę! Robert Lewandowski uziemiony w Japonii
Listkiewicz: Nikt nie podskoczy nowemu ministrowi sportu
Dorobek polityczny nowego ministra sportu Jakuba Rutnickiego robi wrażenie, od wielu lat nie tylko zasiada w Sejmie, ale ciężko tam pracuje, nie jest tylko trybikiem w maszynce do głosowań. Czuje sport amatorski, bo sam go zawsze uprawiał i propagował. Kiedyś mu nawet sędziowałem, gdy dokonywał cudów w bramce reprezentacji polskiego Parlamentu. Nikt mu nie podskoczy nie tylko z racji kompetencji, także imponującej postury zapaśnika wagi ciężkiej.
Mikael Ishak pisze historię w Lechu Poznań. Tego jednego rekordu wciąż mu brakuje
Znajdzie sposób na wyrwanie młodych zza biurek...
Kraje Bałtyckie i Skandynawskie stanowią wzór jeśli chodzi o systemy sportu powszechnego. Tam nie ma ministerstwa sportu, podobnie w USA żaden Departament nie zajmuje się tą dziedziną, od tego są organizacje społeczne i biznesowe odpowiedzialne za sport powszechny, akademicki, zawodowy. NCAA, NBA, NHL, NFL, MLB, AAU to tylko najważniejsze z ponad setki. Minister Rutnicki ma talent artystyczny, za młodu zajął wysokie miejsce w telewizyjnym konkursie wokalnym "Idol", przegrana z takimi tuzami sceny jak Krzysztof Zalewski, Ewelina Flinta, Alicja Janosz czy Monika Brodka to nie dyshonor. Życzę mu, by środowisko sportowe żegnało go kiedyś cieplej niż teraz Sławomira Nitrasa, a ilość medali olimpijskich dla Polski wróciła do poziomu z lat świetności naszego sportu. Najważniejsze jednak, by znalazł sposób na wyrwanie młodych zza biurek, klawiatur i ekranów.
Podziwiam palestyńskich sportowców
Skupieni na wojnie w Ukrainie obojętniejemy na tragedię Palestyńczyków w Strefie Gazy. Tam dzieci umierają już nie tylko od kul izraelskich snajperów, lecz coraz częściej po prostu z głodu. Milczenie polityków - niestety także polskich - to hańba. Wiem, że bliższa koszula ciału, ale są granice bezduszności. Podziwiam palestyńskich sportowców, że w dobie eksterminacji ich narodu mają jeszcze chęć rywalizować na stadionach. Przypominają dzielnych polskich piłkarzy, uczestników podziemnej ligi w okupowanej przez hitlerowców Polsce. Rozgrywali mecze na leśnych polanach, z których niektórzy zamiast do domów trafiali do obozu koncentracyjnego. Przyjaźnię się z wybitnym izraelskim arbitrem piłkarskim Abrahamem Kleinem, moja babcia z siostrami ratowały żydowskie dzieci z getta, za co uhonorowano je tytułem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Tym bardziej mam prawo domagać się ukarania krwawego Bibiego (Netanyahu) za jego zbrodnie. Stałem się fanem chilijskiego klubu Deportivo Palestino oraz najlepszego palestyńskiego piłkarza Odaya Dabbagha grającego w Belgii. Złu trzeba powiedzieć DOŚĆ nawet wtedy, gdy jest to wołanie bezsilnego na puszczy.
Jan Urban nie spotka się z Robertem Lewandowskim? Zaskakujące słowa rzecznika reprezentacji
