- Wicemistrzyni olimpijska w kajakarstwie górskim, Klaudia Zwolińska, trenuje w ekstremalnych warunkach zimowych, z temperaturami do -21°C.
- Zmagając się z zamarzniętymi włosami i odmrożonymi dłońmi, zawodniczka udowadnia, że mróz nie jest przeszkodą w drodze do medali.
- Odkryj, jak Klaudia radzi sobie z bólem dłoni i stóp oraz dlaczego unika rękawiczek, poświęcając komfort dla techniki.
- Przeczytaj, jaką cenę płaci za sukcesy i dlaczego uważa, że te trudne treningi są kluczem do przyszłych zwycięstw!
„Nie musimy morsować, mamy to w kajakach”
Aby osiągać sukcesy na światowym poziomie, trzeba być gotowym na każde warunki. Klaudia Zwolińska udowadnia, że mróz i śnieg nie są w stanie zatrzymać jej w drodze na szczyt. Jak sama przyznaje, w trudnych chwilach pomaga jej charakter.
Przeczytaj także: Monika Pyrek organizuje wyjątkową konferencję. Zdradzi, jak sportowcy mogą odnieść sukces po karierze
- W trenowaniu zimą, gdy nie jesteśmy na zagranicznym zgrupowaniu, czyli w ciepłych krajach, pomaga mi z pewnością mój południowy, góralski charakter – opowiada reprezentantka Polski. - Mój rekord to zajęcia przy minus dwadzieścia jeden stopni Celsjusza! Ale nie narzekamy, tylko robimy. Można powiedzieć, że my, kajakarze górscy, nie musimy morsować, bo mamy to samo w kajakach – śmieje się 26-letnia mistrzyni.
Treningi w lodowatej wodzie trwają często godzinę, a nawet dwie. To znacznie dłużej niż popularne morsowanie, choć zawodnicy są oczywiście ubrani. Mimo to, chłód jest wszechobecny.
- Zrywałam sobie sople z kasku, kajak cały był zamarznięty, włosy miałam w ogóle sztywne, więc szczerze mówiąc dzisiaj nie jest aż tak źle – mówiła Zwolińska podczas jednego z treningów, gdy temperatura spadła poniżej zera.
Najgorszy jest ból dłoni i stóp
Największym wyzwaniem podczas zimowych treningów nie jest sam chłód, ale przeszywający ból, który mu towarzyszy. Mistrzyni świata wskazuje, że najbardziej cierpią dłonie i stopy.
- Buzia nam zamarza, rączki zamarzają, z każdą minutą jest coraz trudniej i zimniej. Największym problemem są dla mnie dłonie. Włosy zamarznięte mi nie przeszkadzają, jestem przyzwyczajona do tego, że zazwyczaj mam je wiecznie mokre, ale dla mnie osobiście najgorszy jest ból w stopach i w dłoniach - tłumaczy. - One po prostu nam zamarzają, są całe czerwone i później jak się idzie pod ciepły prysznic, żeby się zagrzać – a czasami to biegniemy pod ten prysznic – to pojawia się bardzo ostry ból.
Aby sobie z tym radzić, kajakarka stosuje proste metody, jak podwójne skarpety. Unika jednak rękawiczek, ponieważ w jej dyscyplinie kluczowe jest czucie wiosła. Choć dłonie cierpią, a po przerwach w treningach schodzi z nich skóra, technika jest najważniejsza.
Zobacz też: Klaudia Zwolińska całkiem prywatnie. Tak gorących zdjęć mistrzyni świata w telewizji nie pokazują!
„Coś za coś”. Cena medali
Klaudia Zwolińska, podobnie jak pozostali reprezentanci Polski wspierani przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., zimą często wyjeżdża na zgrupowania do cieplejszych krajów. Mimo to, nie ucieka od treningów w Polsce, traktując je jako nieodłączny element przygotowań.
- Trzeba sobie radzić, coś za coś. Muszę spędzić troszeczkę czasu na wodzie, żeby później zdobywać medale, a to jest tego cena – podkreśla zawodniczka nominowana w tegorocznym Plebiscycie Przeglądu Sportowego. - Jestem dumna, że pochodzę z południa Polski. Czasami nawet jestem zła, że aż tyle wyjeżdżamy w tym okresie. Żeby mieć fajne warunki treningowe jest to niestety konieczne, a na nasze góry zimą znajdę jeszcze kiedyś czas – dodaje z uśmiechem.