W pierwszym secie wszystko działało bez zarzutu (25:18). Polscy siatkarze zdeklasowali Czechów, którzy mieli pełne prawo się obawiać, że nie nawiążą jakiejkolwiek rywalizacji z wicemistrzami olimpijskimi.
Nieoczekiwanie stało się to już w drugiej partii. Polscy siatkarze zgubili koncentrację. Było 6:1, 7:2, 11:6. Można powiedzieć, że jeszcze przy wyniku 14:10 dla Polski w drugim secie można było być spokojnym. Wtedy wszystko zaczęło się psuć. Czesi do remisu doprowadzili, łapiąc stan 19:19, następnie zablokowali Wilfredo Leona i z prowadzenia już nie zeszli. Niespodziewanie wygrali drugiego seta 25:23.
ZOBACZ TEŻ: Chwile grozy w meczu Polska-Czechy. Zrobiło się nerwowo w polskim zespole
W trzecim secie Czesi uwierzyli w siebie. Nawet remisowali w końcówce seta 20:20, odrabiając małą stratę. Na szczęście biało-czerwoni obudzili się po "time outcie" Nikoli Grbicia. Seta zakończył Wilfredo Leon, mocnym atakiem z lewego skrzyła. Ostatni set nie miał wielkiej historii, polscy siatkarze, kibice i eksperci mogli odetchnąć. Przewagę trzech-czterech punktów Polacy utrzymywali przez całą czwartą partię, ostatecznie zwyciężając ją 25:21.
– Zawsze jest trudno. Nieważne kto jest po drugiej stronie. teraz wszyscy grają dobrze w siatkówkę. Jestem dumny z tych chłopaków, wiem, że oczekiwania były inne. Wiem, jak ciężko pracowaliśmy i jaką mamy jakość, jak bardzo chcieliśmy kolejnego finału. Rozczarowanie i emocje po meczu Włochami nie były łatwe. Wiem, że dziś było trudno się podnieść, drugi set to pokazał. Cieszę się, że mamy ten medal – mówił na gorąco po spotkaniu Nikola Grbić, selekcjoner reprezentacji Polski.