Nie żyje 31-letni żużlowiec. Jego śmierć wstrząsnęła środowiskiem
Ryan Terry-Daley był czołowym żużlowcem w Nowej Zelandii. W poprzednich mistrzostwach kraju zajął 4. miejsce, a kilka lat wcześniej, w 2019 roku, zajął 3. miejsce i zdobył brązowy medal. O śmierci Ryana poinformował m.in. portal nzherald.co.zn, który przekazał, że 31-letni zawodnik zginął w wypadku samochodowym niedaleko Auckland. Zawodnik ma zostać uhonorowany przez tamtejszy klub Rosebank Speedway podczas startu nowego sezonu, który rusza 19 października.
Co ciekawe Ryan Terry-Daley wcale nie urodził się w Nowej Zelandii, tylko w Anglii, a konkretniej w Hammersmitch. Reprezentował Nową Zelandię, ponieważ w tym kraju się wychowywał – trafił tam w 2003 roku w wieku 9 lat. Żeby było jeszcze bardziej interesująco, swoją karierę żużlową zaczynał jednak... w Anglii i w zasadzie spędził tam większość swojej kariery, choć nie podbił angielskich stadionów. Ściganie rozpoczął w 2012 roku i przez prawie 10 lat startował w klubach z Mildenhall, Coventry, Stoke, Berwick, Workington, Leicesster, Kent czy Newcastle. W 2021 roku postanowił znów opuścić Anglię, a swoją karierę kontynuował w Nowej Zelandii.
Finał Speedway of Nations: Polacy wicemistrzami świata! Australijczycy ze złotym medalem. Deklasacja

Śmierć 31-latka to duży cios dla całego środowiska – był on nie tylko świetnym sportowcem, ale i dobrym człowiekiem. – Ryan był człowiekiem o wielkim sercu, który nie bał się pomóc osobom w potrzebie. James Sarjeant, w 2022 roku, mógł liczyć na pomoc Nowozelandczyka po poważnym wypadku – czytamy na portalu speedwaynews.pl.
Bartosz Zmarzlik spotkał się z prezydentem Karolem Nawrockim. Usłyszał od niego niesamowite słowa