Był to dopiero trzeci raz w karierze, gdy Kamil Stoch odpadł w kwalifikacjach do polskiego konkursu Pucharu Świata.
- Kamil przed swoją publicznością chciał za wszelką cenę udowodnić, na co go stać. W tych kwalifikacjach był po prostu blady jak ściana, a nogi miał jak z betonu. Brakowało mu tego luzu, w niedzielę też skakał tak na pół gwizdka, żeby czegoś nie zepsuć - mówił Adam Małysz po zawodach o występie Stocha w Wiśle.
Kamil Stoch szarpał się z barierkami w jednym celu. Piękny obrazek na PŚ w Wiśle
Koszmar Kamila Stocha w Wiśle. "Uśmiech przez ból"
Trzykrotny mistrz olimpijski sam czuł ten problem. - Mierzyłem się przede wszystkim z bardzo dużym napięciem organizmu. Starałem się jak tylko mogłem, żeby głowa potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć i zrobić odpowiednią robotę. Ale było bardzo trudno wejść w rytm skakania, znaleźć dobre czucie na skoczni - podsumował trudny weekend.
- Wystarczyło na to, żebym raz wszedł do czołowej 30. Pozytywne jest to, że tak naprawdę w ostatnim konkursie i przed tak wspaniałą publicznością. Ale dla mnie to był trochę uśmiech przez ból. Chciałem oddawać tutaj dużo lepsze skoki, Wisłę traktowałem bardzo poważnie, ale po prostu muszę to zaakceptować - dodał skoczek, który po tym sezonie zakończy karierę.
Pilne wieści od Stefana Krafta! Wielki rywal polskich skoczków ogłasza wszem wobec
Reprezentanci Polski długi weekend w Wiśle zaczęli już w czwartek, gdy wzięli udział w specjalnym dniu medialnym. - Powiem szczerze, że już w czwartek uderzyło we mnie to całe napięcie. Trochę tych wywiadów było za dużo i nie pomogło to w tym, żeby się rozluźnić. Ale taki jest sport, wyciągam wnioski i spróbuję zrobić, co w mojej mocy, żeby kolejne konkursy były już normalne. Koniec końców niedziela była małym krokiem do przodu po takim solidnym dołku w piątek - przyznał Stoch.
Przed nim kolejne zawody PŚ w Klingenthal, gdzie po raz ostatni stał na pucharowym podium w grudniu 2021 roku. A z Wisłą będzie mógł się jeszcze pożegnać w lepszym stylu podczas lutowych mistrzostw Polski (22 lutego).
