Iga Świątek wróciła z dalekiej podróży!
Kolejny raz Iga Świątek udowodniła, że jest wielka i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Mecz kompletnie nie rozpoczął się po myśli Polki i w to Anna Kalinska miała niesamowitą okazję, aby wygrać pierwszego seta. Rosjanka prowadziła już 5:1 i wszystko wskazywało na to, że pierwsza partię zwycięży. Nic bardziej mylnego, Świątek wzięła się w garść i odwróciła losy tego seta. 24-latka doprowadziła do tie-break, w którym rozbiła Kalinską.
W drugiej partii raszynianka już nie pozwoliła rywalce na taką przewagę i walka odbywała się na zasadzie gem za gem. Ostatecznie przy stanie 4:4 to Polka przełamała Kalinską i mogła się cieszyć z awansu do kolejnej rundy wygrywając 2:0.

Idze Świątek ciężko było w to uwierzyć! Wymowny komentarz po meczu
Na pomeczowej konferencji nie mogło zabraknąć pytania o tak spektakularny powrót w wykonaniu Świątek. Polka to skwitowała w kilku słowach.
- O mój Boże! Sama nie wiem - rzuciła.
- Szczerze mówiąc, Anna grała świetnie. Posyłała ryzykowne piłki, tak jak kiedyś przeciwko mnie w Dubaju [w lutym 2024 roku Kalinska wygrała ze Świątek - przyp. red.]. Chciałam zatem po prostu popełniać mniej błędów, bo czułam, że gram dobrze - dodała Świątek.
- Czułam, że nie mam nic do stracenia, bo przegrywałam dosyć wysoko. Dlatego pod koniec pierwszego seta po prostu dałam z siebie wszystko, bo co mogłam zrobić więcej? - powiedziała Polka.
Raszynianka odniosła się do swojego słabszego serwisu.
- Nie zauważyłam, że mój procent serwisu był niski. Czasami czułam, że może za bardzo ryzykuję, wybierając pewne miejsca. Starałam się nad tym popracować i z jednej strony grałam bezpieczniej, ale z drugiej strony nie można tak robić, bo przeciwniczka to wykorzysta - podsumowała 24-latka.