Słabsza fizycznie od Igi Świątek Emma Navarro dwa poprzednie starcia z Polką przegrała wyraźnie, ale wyciągnęła z nich wnioski. Do meczu w Pekinie była znakomicie przygotowana taktycznie. Przy drugich serwisach mistrzyni Wimbledonu głęboko wchodziła w kort i atakowała piłkę z góry, agresywnie returnując i odbierając naszej tenisistce czas na reakcję. Zaskoczona Iga Świątek nie potrafiła sobie z tym poradzić. Na dodatek popełniła mnóstwo błędów, za bardzo ryzykując i śpiesząc się z kończeniem akcji. Imponująco solidna Navarro przedłużała wymiany, grając świetnie w defensywie i czekając na kolejne pomyłki Polki. A nasza gwiazda psuła na potęgę. W całym meczu popełniła aż 70 niewymuszonych błędów!
Iga Świątek walczy z WTA, a tu taki cios od wielkiej rywalki! Jak nóż w plecy
- Na pewno to nie był najbardziej pozytywny dzień. Ale jak zwykle muszę to obejrzeć, przeanalizować i wyciągnąć wnioski, aby spróbować następnym razem - skomentowała przykrą porażkę Iga Świątek. - Kontuzja? Nie, nie jestem kontuzjowana. Po prostu grałam dzisiaj słabo. Udało mi się nad tym popracować w drugim secie, ale w trzecim secie błędy, które popełniałam na początku meczu, wróciły. Tak jakby nie naprawiłam tych uderzeń, które grałam źle. Wiedziałam, co robię źle, ale jakby utknęłam w robieniu tego, zamiast ten problem rozwiązać. Na pewno byłam trochę bardziej zdenerwowana z tego powodu i może było zbyt wiele emocji. Spróbuję następnym razem zachować większy spokój, żeby mieć więcej miejsca w głowie na rozwiązywanie problemów. Szczerze mówiąc, czułam, że nic mi nie wychodzi. Dlatego byłam coraz bardziej zdenerwowana.
Próbowała się dostosować i lepiej się poruszać
W drugim secie Iga Świątek odrobiła stratę przełamania, a w jego końcówce podniosła swój poziom. Kiedy doprowadziła do trzeciej partii, wydawało się, że w swoim stylu - mimo słabszego dnia - przetrwa kryzys i złamie opór rywalki. Wtedy jednak jej gra zupełnie się posypała. Szybko uciekały kolejne gemy. Ostatniego zrezygnowana i zdenerwowana Polka oddała już praktycznie bez walki.
Emma Navarro - córka miliardera. Jej ojciec wydał grube miliony, a Iga Świątek triumfowała
- Przez cały mecz próbowałam się dostosować i zacząć lepiej się poruszać. Myślę, że może było kilka gemów, w których mi się to udało, ale potem znowu przestało to działać. Znowu przestałam się dobrze poruszać. Chyba chodziło o drobne rzeczy, jak czasem zagranie jednej piłki więcej lub podjęcie bezpieczniejszych decyzji. W pierwszym secie tego nie robiłam i piłka leciała na aut. Trudno wskazać jedną konkretną rzecz, przez którą przegrałam - powiedziała Iga Świątek.
Kiedy gra Iga Świątek kolejny turniej? Teraz powalczy w Wuhan
Przed wiceliderką rankingu teraz bardzo krótki odpoczynek a potem występ w turnieju WTA 1000 w Wuhan (start 6 października, ale Polka zacznie w 2. rundzie). Tam nie grała jeszcze nigdy. To twierdza Aryny Sabalenki, Białorusinka triumfowała tam aż trzy razy z rzędu - dwukrotnie przed pandemią i rok temu (2018, 2019 i 2024). Liderka rankingu w Pekinie nie zagrała, wypoczywając i lecząc drobny uraz. W Wuhan wróci do rywalizacji.
Emma Navarro określiła Igę Świątek jednym słowem! Nie gryzła się w język!
- Szczerze mówiąc, są pewne konkretne rzeczy, które myślę, że mogę poprawić na korcie. Spróbuję to zrobić w najbliższych dniach. W Wuhan nigdy nie byłam. Nie mam pojęcia, jakie są tam obiekty i korty. Myślę, że fajnie zobaczyć nowe miejsce. Na pewno dobrze, że turniej jest krótszy, bo niezależnie od tego, czy wygrasz, czy przegrasz, możesz po prostu zrobić swoją robotę, zakończyć trochę wcześniej i być w jakimś rytmie. Zrobię co w mojej mocy, popracuję nad tymi rzeczami teraz na korcie treningowym i będę gotowa na pierwszy mecz - stwierdziła Iga Świątek, a pytana o zbliżający się koniec sezonu, dodała: - Na pewno widać metę, ale to nie znaczy, że jest łatwiej. Trzeba nadal skupiać się na tym, co dzieje się tu i teraz, co myślę, że jest bardzo trudne w tej części sezonu. Wiesz, że jest meta, ale nie chcesz się na niej skupiać, bo to nigdzie cię nie zaprowadzi. To tylko utrudni proces. Przed nami jeszcze dwa ważne turnieje. Chociaż meta jest blisko, myślę, że każdy chce ją osiągnąć, ale ważne jest, żeby po prostu w tym trwać. To na pewno bardzo trudne, tak.