Sebastian Bergier nie miał sentymentów. Gwiazdor Widzewa trafił katowiczan

2025-08-03 12:52

W ubiegłym sezonie był najskuteczniejszym polskim napastnikiem. Sebastian Bergier (26 l.) zapracował na transfer do Widzewa, gdzie spisuje się wybornie. Przekonali się o tym, jego byli koledzy z GKS Katowice. Nie miał sentymentów wobec byłego zespołu, któremu strzelił gola, a łodzianie zwyciężyli 3:0.

Sebastian Bergier

i

Autor: Cyfrasport Sebastian Bergier

Bergier udanie rozpoczął rozgrywki. Należy do grona nowych piłkarzy, którzy mają wprowadzić Widzew na wyższy poziom. Na razie robi to z dobrym skutkiem. Wprawdzie w poprzedniej kolejce zdobył dwie premierowe bramki z Jagiellonią, ale nie przełożyło się to jeszcze na punkty dla drużyny. Wszystko przez koszmarną końcówkę łodzian, gdy w ciągu trzech minut stracili dwa gole i dali sobie wydrzeć zwycięstwo.

Jean-Pierre Nsame bohaterem Legii. Kacper Tobiasz ujawnia, co zrobił nowy trener

Sebastian Bergier walną katowiczan z główki

Teraz to właśnie on "napoczął" GKS, któremu "walnął" z główki. Wykorzystał świetne podanie ze strony Juljana Shehu. Begier spędził w śląskim zespole 2,5 roku. To był owocny dla niego okres, bo awansował z nim do Ekstraklasy, a następnie utrzymał się w elicie. Do tego stał się najskuteczniejszym graczem katowiczan, co przełożyło się na transfer do Widzewa.

Mikael Ishak śrubuje strzeleckie rekord. Kiedy kapitan Lecha walnie setkę?

Gwiazdor Widzewa nie celebrował gola przeciwko byłemu klubowi

Mimo że Bergier zdobył bramkę w starciu z GKS, ale nie celebrował tego trafienia. Pokazał, że ma duży szacunek do GKS. Po spotkaniu trener Żeljko Sapić zdradził, że napastnik był w grupie piłkarzy, którzy mieli problemy ze zdrowiem. Bergier nie trenował przed spotkaniem. Powiedział szkoleniowcowi, że jest do jego dyspozycji. Jednak zawodów nie dokończył. Zszedł z urazem.

Raków z awansem, a Marek Papszun nie gryzł się w język. Ujawnił, co działo się

Maciej Kikolski w bramce Widzewa zamiast Rafała Gikiewicza

Widzew dobił rywali w końcówce, gdy padły dwie bramki. Jedno poszło na kontro samobójczego trafienia Mateusza Kowalczyka, a autorem ostatniego jest Fran Alvarez. Trener Sopić dokonał zmiany w bramce. Tym razem nie zagrał doświadczony Rafał Gikiewicz, lecz sprowadzony w letnim oknie Maciej Kikolski, który zachował czyste konto.

Historyczny moment polskiej piłki. Tak blisko raju jeszcze nie byliśmy. Co nam to daje?

Super Sport SE Google News