- Roman Kosecki, były piłkarz Atletico Madryt, dzieli się swoimi przewidywaniami przed nadchodzącym hitem LaLiga pomiędzy Barceloną a Atletico.
- Kosecki chwali formę Roberta Lewandowskiego, nazywając go "panem profesorem", ale jednocześnie liczy na zwycięstwo swojej dawnej drużyny.
- Mecz zapowiada się na emocjonujące widowisko, pełne walki i ofensywnej gry, z szansą na niespodziankę ze strony Atletico.
- Jakie są szanse Lewandowskiego na przełamanie defensywy Atletico i co Kosecki sądzi o jego przyszłości w Barcelonie?
Roman Kosecki: Raphinha, który znów zaczął "kręcić"
"Super Express": - Czego spodziewa się pan po hicie na Camp Nou?
Roman Kosecki (były reprezentant Polski i gracz Atletico Madryt): - Barcelona na pewno jest bardzo groźna. Wrócił Raphinha, który znów zaczął "kręcić". Widzę, że Lamine Yamal przy nim też zdecydowanie lepiej się czuje. Napędzają się wzajemnie. Barca będzie chciała narzucić swój styl gry i będzie „klepać” na połowie Atletico. To będzie mecz z gatunku tych przyjemnych dla oglądania. Na pewno będzie walka ze strony Atletico. Oby tylko nie zapomniało o graniu w piłkę. bo również potrafi groźnie skontrować i ma czym straszyć z przodu.
- Obawia się pan, że Atletico będzie skupione na obronie?
- Niech tylko nie okopie się w szesnastce i nie cofnie się za bardzo w swoje pole karne, bo dostanie lanie. Jak zagrają odważnie, to myślę, że są w stanie nawet wygrać na Camp Nou. Barca się rozpędza i ma swoje ogromne atuty, bo gra u siebie, a tam nigdy nie jest łatwo. Zobaczymy, jak Diego Simeone ustawi zespół. Atletico ma atuty szybkościowe na skrzydłach i w ataku. Naprawdę może sprawić psikusa.
Ważny komunikat w sprawie Lewandowskiego i Barcelony. Stało się tuż przed północą!
Robert Lewandowski jest bardzo przydatny w Barcelonie
- Alexander Sorloth ustrzelił dublet z Oviedo.
- Norweg w kolejnych meczach strzela gole. Jest nieobliczalny. Taka z niego "wieża", ale czuje się dobrze na Camp Nou.
- Robert Lewandowski wrócił po urazie, strzela gole, asystuje. Jak pan ocenia jego obecną dyspozycję?
- Jest bardzo przydatny, więc trener Hansi Flick powinien go wystawić. Lewy jest w 100 procentach gotowy do gry. Przy takich dogrywających jak Yamal i Raphinha na pewno będzie miał więcej sytuacji pod bramką, a on to potrafi wykończyć. Jest w dobrej dyspozycji.
Mateusz Stolarski nie ma wątpliwości przed meczem z Legią. Trener Motoru wskazał słabość rywala
Atletico Madryt wygra na Camp Nou
- Przebije się przez mur Atletico, które straciło w lidze tylko 11 goli?
- Oby nie! Oczywiście trzymam kciuki za Lewego, żeby dobrze grał, ale niekoniecznie w tym meczu. Wiadomo, że będę kibicował Atletico. Myślę, że będzie 2:1 dla nich. Barcelona dostanie w d... (śmiech). Oby tylko nie było 0:0 i męczarni. Jednak mecze między tymi zespołami zawsze były emocjonujące. Dlatego liczę na świetne widowisko.
- Jaka będzie przyszłość Lewandowskiego, którego kontrakt wygasa po sezonie?
- Barcelona rozgląda się z napastnikami, ale Lewy zawsze daje stabilność i gwarancję strzelania 20 goli w sezonie we wszystkich rozgrywkach. Uważam go za pana profesora naszej piłki, jednego z trzech najlepszych piłkarzy w historii Polski. Bije innych na głowę osiągnięciami, pucharami. Oczywiście nie można porównywać nigdy piłkarzy z różnych epok, bo to jest zawsze krzywdzące. Ale to jest pan profesor. Świetny ambasador polskiego futbolu. Długo takiego piłkarza możemy nie mieć. Obym się mylił.
Piotr Czachowski nie ma litości dla Legii. Padły słowa o upadku i "ślizganiu" piłkarzy
Jakby Kosecki chlał, to by nie grał na takim poziomie
- Ma pan w obecnych składach Barcelony i Atletico ulubionego zawodnika, na którego grę patrzy ze szczególną przyjemnością?
- W Atletico jest nim syn Simeone. Super gra, jest szybki, a ja lubię takich zawodników. Wiem, jak to jest, gdy ojciec był piłkarzem. Sam się z tym borykałem. Dlatego trzymam za niego kciuki. W Barcelonie, oprócz Raphinhi, podziwiam Frenkiego de Jonga. Mam wrażenie, że Holender jest trochę niedoceniany. Mówiło się, że ma odejść, a robi niesamowitą robotę. W meczu z Warszawie było widać, jak rządzi w środku pola.
- Przed laty pan był gwiazdą Atletico, które po pana dublecie wygrało 4:3 z Barceloną. Jak pan wspomina spotkania z katalońskim klubem?
- Tych dobry meczów z Barceloną było więcej. Mam dobre wspomnienia, bo trenerem rywali był Johan Cruyff. W ich kadrze byli tacy zawodnicy jak Koeman, Laudrup, Stoiczkow, Romario, Guardiola... Niesamowita paka. Myślę, że wspomnienia byłyby jeszcze piękniejsze, gdybyśmy ograli Barcelonę z Legią na Camp Nou. Wtedy strzeliłem gola, ale sędzia go nie uznał. Kto wie, jakby wtedy potoczył się ten dwumecz. Jeszcze jedno panu powiem.
- Słucham.
- Muszę jakieś filmiki zmontować, żeby ludzie zobaczyli, jak kiedyś grałem. Ktoś powiedział, że "Kosecki grał i nieźle chlał". Strasznie mi się to spodobało. Lubię takie kontrowersyjne zwroty, bo one się przebijają. Tylko od razu wyjaśniam: jakby Kosecki chlał, to by nie grał na takim poziomie.
Karol Czubak zachwyca w Ekstraklasie. Paweł Golański wprost: "Chcieliśmy mieć kilera w polu karnym"