Problemy w Barcelonie
Tous nie jest przecież przypadkową postacią – wcześniej pracował m.in. w Chelsea, Tottenhamie, Interze Mediolan czy nawet z reprezentacją Włoch. Gdy latem ubiegłego roku wrócił na Camp Nou, wydawało się, że z Hansim Flickiem tworzy duet idealny. Poprzedni sezon potwierdzał to w stu procentach – piłkarze byli świetnie przygotowani, a Barcelona zdobyła potrójną koronę.
W październiku 2024 roku Tous brzmiał jak ktoś, kto ma receptę na wszystko. „Trzeba systematycznie pracować, każdego dnia robić coś dla prewencji kontuzji. Jestem przekonany, że osiągniemy sukces” – mówił wtedy z pewnością. Obiecywał, że dzięki odpowiednim działaniom liczba urazów spadnie nawet o 50 procent.
Dziś te słowa wracają jak bumerang. Dziennik „AS” pisze wręcz, że szpitalne skrzydło Barcelony jest przepełnione. Po kontuzji Lewandowskiego poza grą pozostaje aż ośmiu zawodników: oprócz Polaka także Dani Olmo, Gavi, Lamine Yamal, Fermin Lopez, Raphinha, Joan Garcia i Marc-André ter Stegen. To ponad jedna trzecia składu!
Długa lista kontuzjowanych w Barcelonie
Hiszpańscy dziennikarze nie ukrywają zdziwienia – skoro w zeszłym sezonie system Tousa działał bez zarzutu, to co się takiego stało, że teraz wszystko wygląda jak rozsypany domek z kart? Tłumaczenia o zbyt napiętym kalendarzu czy przeciążeniu treningowym nie brzmią przekonująco, bo rok temu warunki były niemal identyczne.
Cała lawina problemów zaczęła się jeszcze latem, gdy Marc-André ter Stegen trafił na stół operacyjny z powodu kłopotów z kręgosłupem. Wkrótce potem urazu nabawił się Lewandowski, a później wypadł Gavi z kolanem. Kontuzje mięśniowe zaczęły sypać się jak z rękawa – Balde, De Jong, Raphinha, Fermin Lopez… nawet młody Yamal zmaga się z bólem pachwiny.
ZOBACZ TEŻ: Kontuzja Lewandowskiego. W Barcelonie wrze! Klub ma ogromne pretensje do Polaka?
W ostatnich dniach do listy dołączyli Dani Olmo, który wrócił ze zgrupowania Hiszpanii z urazem łydki, i wspomniany Lewandowski z naderwaniem mięśnia dwugłowego uda.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Barcelonie coś przestało działać tak, jak powinno. Rok temu Tous mówił o „systematycznej prewencji”, a dziś wygląda na to, że system po prostu się rozpadł. I choć Flick wciąż dysponuje szeroką kadrą, to sytuacja zaczyna przypominać bardziej oddział ortopedyczny niż drużynę walczącą o mistrzostwo Hiszpanii.