Donald Tusk na meczu Litwa-Polska
To ma być spacer z przeszkodami. Nie można być pewnym, czy Litwini rozłożą przed kadrą czerwony dywan do bramki, mając w pamięci ich wyrównane starcie z Holandią. Dzisiejsi gospodarze jednak od dwóch lat przegrywają mecz za meczem, piłkarze Jana Urbana będą faworytem. Z tego powodu presja na biało-czerwonych jest dosyć spora, a ze względu na obecność premiera Donalda Tuska stracić eliminacyjnych punktów nie wypada.
W jednej z wypowiedzi Tusk zauważył, że zaproszenie na mecz to „symboliczny dowód” bliskości i dobrej współpracy bilateralnej. We wtorek, 7 października w Warszawie, odbyło się spotkanie premierów Polski i Litwy. Tusk oraz Ruginienė rozmawiali wówczas o kluczowych kwestiach dotyczących bezpieczeństwa, wsparcia Ukrainy w konflikcie z Rosją, a także o wspólnych inicjatywach w zakresie infrastruktury i energetyki.
Donald Tusk wylądował w Kownie
Tusk w Kownie pojawił się wieczorem, dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem, czyli ok. godziny 19:45 polskiego czasu (a o godz. 20:45 czasu litewskiego). Na całą delegację na płycie lotniska czekało kilka busów, wszystkie udały się na stadion w Kownie. Jego obecność to również powód bardzo wzmożonej czujności służb porządkowych. – Będziemy mieli rekordową liczbę pracowników ochrony w ostatnich latach, a na trybunach kibice z Polski będą oddzieleni ogrodzeniami, których będzie sporo. Kibice będą również poddawani dokładnej kontroli przy wejściu na stadion – przekazywał litewskim mediom prezes Litewskiej Federacji Piłki Nożnej Edgaras Stankeviczius.
Całą sobotę polscy kibice docierali do Kowna. Na trybuny przybyło ich około 4 tysięcy. Przed rozpoczęciem meczu odbył przemarsz, dlatego – jak podają litewskie media – w mieście oraz na stadionie zostały wdrożone wzmożone środki bezpieczeństwa.
ZOBACZ TEŻ: Kibice znów atakują PZPN. Odpowiedź Kuleszy może tylko pogorszyć sprawę