- Reprezentacja Polski wygrała z Nową Zelandią 1:0, ale styl gry i eksperymentalny skład budzą kontrowersje.
- Jan Tomaszewski ostro skrytykował selekcjonera Jana Urbana za chaos w grze i niezrozumiałą zmianę w drugiej połowie.
- Legendarny bramkarz zarzucił też marnowanie talentów, wskazując na brak powołań dla młodych, utalentowanych zawodników.
- Czy mimo słabej formy, Biało-Czerwoni udowodnią swoją wartość w nadchodzącym, kluczowym meczu z Litwą?
Eksperymentalny skład i chaos na boisku
Reprezentacja Polski przystąpiła do meczu z Nową Zelandią w mocno eksperymentalnym składzie. Selekcjoner Jan Urban dał szansę zawodnikom, którzy dotychczas odgrywali drugoplanowe role. Jak zauważa Jan Tomaszewski, takie podejście miało swoje plusy, zwłaszcza w kontekście nadchodzącego meczu eliminacyjnego z Litwą.
- Tutaj dostali szansę ci, którzy mają dublować pierwszą, podstawową jedenastkę. Niektórzy zdali egzamin, niektórzy nie. Co mi się tutaj podobało? Podobało mi się to, że w przeciwieństwie do Probierza, on zagrał z Mołdawią pierwszym składem i potem wyszło nam to bokiem w Finlandii. Tutaj praktycznie pierwszy skład nie grał - analizuje Tomaszewski. Mimo to gra Biało-Czerwonych, zwłaszcza w pierwszej połowie, była daleka od ideału. Brak zgrania i chaos w poczynaniach defensywnych sprawiły, że to Nowozelandczycy stwarzali groźniejsze sytuacje.
Przeczytaj także: Polska odprawiła Nową Zelandię. Piotr Zieliński z kapitalnym golem, palce lizać!
- Graliśmy w eksperymentalnym składzie, był jeden wielki chaos. Po prostu zawodnicy ze sobą nie byli zgrani. Mieliśmy kilka sytuacji, ale oni również mieli kilka sytuacji po błędach naszego zespołu - dodaje legenda polskiej bramki.
„Po jaką cholerę?!”. Tomaszewski punktuje decyzję Urbana
Największe zastrzeżenia Jana Tomaszewskiego wzbudziła jednak zmiana przeprowadzona przez Jana Urbana w drugiej połowie. Selekcjoner, chcąc ożywić grę, wprowadził na boisko Karola Świderskiego, ale nie zdjął nominalnego napastnika, Krzysztofa Piątka. Ta decyzja spotkała się z ostrą krytyką.
- Rozpoczynamy 1-3-6-1 i w drugiej połowie zamiast zmienić Piątka jeden za jeden na Świderskiego, Świderski wchodzi jako druga dziewiątka. Przepraszam, po jaką cholerę? Po co? - grzmi Tomaszewski. Według niego, gra dwoma napastnikami osłabiła drugą linię i zaburzyła proporcje w zespole, a Karol Świderski powinien był po prostu zastąpić słabo dysponowanego tego dnia Piątka.
- Jeśli zamienia się pomocnika na napastnika, to jest moim zdaniem błąd, bo gramy dwoma dziewiątkami. Za Piątka, który grał bardzo słabe spotkanie, widać było, że mu nie idzie, powinien wejść Świderski, który był wszędzie - argumentuje.
Polska marnuje "brylanciki"? Tomaszewski wskazuje dwa nazwiska
Były bramkarz zwrócił również uwagę na brak powołań dla dwóch młodych, utalentowanych zawodników – Oskara Pietuszewskiego i Kacpra Urbańskiego. Jego zdaniem mecz towarzyski był idealną okazją, by dać im szansę w dorosłej kadrze, zamiast wysyłać na zgrupowanie młodzieżówki.
- Jeśli selekcjoner Urban mówi, że trzeba Pietuszewskiemu dać luz, to ja mam do niego pytanie: to po jaką cholerę go powołali do młodzieżówki? Mnie i polskich kibiców to naprawdę nie interesuje, jak gra młodzieżówka. Wszystkich interesuje, ile z tej młodzieżówki przejdzie zawodników do pierwszej drużyny - podkreśla Tomaszewski, przywołując przykłady Kyliana Mbappé czy Lamine'a Yamala, którzy w bardzo młodym wieku stali się gwiazdami swoich reprezentacji. Według niego, największe talenty należy jak najszybciej wprowadzać do pierwszej drużyny.
Zobacz też: Polacy skromnie ograli Nową Zelandię! Zadecydował błysk Zielińskiego [ZAPIS RELACJI]
- Mamy te brylanciki, mamy te diamenty, tylko że one są po prostu marnowane - uważa.
Mimo słabej gry, Polacy zdołali wygrać po pięknym golu Piotra Zielińskiego. Tomaszewski pochwalił kapitana kadry, a także Karola Świderskiego, który po wejściu na boisko wniósł sporo ożywienia. Teraz przed Biało-Czerwonymi kluczowy mecz z Litwą, który zadecyduje o ich pozycji przed losowaniem grup eliminacji do mistrzostw świata.
- Jeśli, o nie daj Boże, nie wygramy meczu z Litwą, to po jaką cholerę mamy jechać na Mistrzostwa Świata? Musimy udowodnić, że jesteśmy o klasę lepsi - kończy Jan Tomaszewski.
