- Legia Warszawa przełamała złą passę, pokonując Radomiaka Radom 4:1, choć początek meczu nie zapowiadał tak wysokiego zwycięstwa.
- Worek z bramkami rozwiązał się w drugiej połowie, a kluczowe okazały się błędy bramkarza gości, które przesądziły o losach spotkania.
- Indywidualne akcje, kontrowersje VAR i pewne strzały Legii zapewniły efektowne zwycięstwo, mimo że Radomiak zdobył honorową bramkę.
- Sprawdź, jak "Wojskowi" odnieśli przekonujące zwycięstwo i jakie były kluczowe momenty meczu.
Męczarnie w pierwszej połowie i gol do szatni
Obie drużyny przystępowały do niedzielnego starcia pod presją. Legia musiała zmazać plamę po ostatnich porażkach, a Radomiak nie wygrał w lidze od półtora miesiąca. Mimo to, początek meczu na Łazienkowskiej był bardzo niemrawy. Gospodarze grali pasywnie i przewidywalnie, a jedyny celny strzał w pierwszym kwadransie oddał Rafał Wolski, zmuszając do interwencji Kacpra Tobiasza.
Przeczytaj także: Wisła Płock – Cracovia: Mecz odwołany! Sędzia nie miał wyboru
Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, indywidualną akcją błysnął Juergen Elitim. W 41. minucie Kolumbijczyk przejął piłkę, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i precyzyjnym, niskim strzałem pokonał Filipa Majchrowicza, dając Legii prowadzenie do przerwy.
Koszmar bramkarza i nokaut w trzy minuty
Druga połowa rozpoczęła się od kontrowersji, gdy sędzia Szymon Marciniak po analizie VAR nie zdecydował się podyktować rzutu karnego dla gości. Przez kolejne 20 minut na boisku znów wiało nudą, aż nadeszła 69. minuta. Wtedy to Damian Szymański oddał strzał, po którym piłka pechowo przeleciała między nogami bramkarza Radomiaka.
Zobacz też: W ostatniej chwili zamienił Górnik na Legię. Podolski ostro uderzył w nową gwiazdę Ekstraklasy
Ten gol wyraźnie podciął skrzydła gościom, a pewność siebie stracił ich golkiper. Zaledwie trzy minuty później Majchrowicz przeżył prawdziwy koszmar – fatalnie minął się z piłką przy próbie jej wybicia, co bezlitośnie wykorzystał Mileta Rajović, pakując ją do pustej bramki i podwyższając na 3:0.
Wszołek świętuje, goście z golem na otarcie łez
Legia poszła za ciosem. W 80. minucie, po zagraniu ręką w polu karnym, sędzia Marciniak podyktował "jedenastkę" dla gospodarzy. Do piłki podszedł Paweł Wszołek i pewnym strzałem ustalił wynik na 4:0, celebrując golem narodziny córki. Radomiak walczył do końca o honorowe trafienie. Udało się to w doliczonym czasie gry, gdy po fantastycznym odegraniu piętą przez jednego z kolegów, Adrian Dieguez strzałem z bliska pokonał Tobiasza.
