- Jonatan Braut Brunes, napastnik Rakowa, stał się objawieniem, zdobywając 16 bramek w 29 meczach.
- Jego skuteczność przyciąga uwagę skautów z silniejszych lig, co rodzi pytania o jego przyszłość.
- Właściciel Rakowa wycenił Norwega na co najmniej 15 milionów euro. Czy to kwota do osiągnięcia dla polskiego klubu?
Norweski napastnik to bez wątpienia jeden z najlepszych transferów Rakowa Częstochowa. Jonatan Braut Brunes idealnie wpasował się w zespół. Skuteczność wikinga sprawiła, że jego nazwisko coraz częściej pojawia się w notesach skautów z silniejszych lig.
To on będzie rządził w Rakowie. Właściciel Medalików widzi w nim "duży potencjał"
Jonatan Braut Brunes zachwyca w Rakowie. Liczby mówią same za siebie
Forma 25-letniego snajpera w bieżącym sezonie jest imponująca. W 29 rozegranych meczach we wszystkich rozgrywkach zdobył aż 16 bramek, co daje znakomitą średnią. Jego gole rozkładają się następująco: dziewięć trafień w PKO BP Ekstraklasie, cztery w Lidze Konferencji i trzy w Pucharze Polski. To właśnie jego bramki w dużej mierze przyczyniły się do awansu "Medalików" do fazy pucharowej europejskich pucharów oraz pozwoliły drużynie utrzymać się w czołówce ligi.
Warto również przypomnieć, że napastnik miał kapitalną serię siedmiu meczów z rzędu z golem. To pokazuje, jak regularnym i niezawodnym jest zawodnikiem. Jego statystyki z poprzedniego sezonu (14 goli w 32 meczach Ekstraklasy) udowadniają, że nie jest to jednorazowy wystrzał, a potwierdzenie klasy.
Marek Papszun nie znosi takich piłkarzy. Tak kiedyś mówiono o nowym trenerze Legii
Ile kosztuje Jonatan Braut Brunes? Michał Świerczewski rzucił kwotę...
Rosnące zainteresowanie Norwegiem sprawiło, że pojawiły się pytania o jego potencjalną cenę. Właściciel Rakowa, Michał Świerczewski, przy okazji prezentacji nowego trenera podał kwotę za swoja gwiazdę.
– To jest absolutnie cudowny chłopak i zawodnik. Dla nas jest wart minimum 15 mln euro. To jest zawodnik bardzo jakościowy, ale pewnie też rozważymy kwotę poniżej 15 mln euro, aby Jonatan mógł iść do kolejnego klubu i aby jego kariera mogła się rozwijać – powiedział Świerczewski podczas konferencji prasowej, po czym z uśmiechem dodał: – Nie chciałbym, aby usłyszał tę kwotę, bo zaraz będzie do mnie dzwonił. Proszę jej nie dystrybuować. Niech dalej żyje w błogiej nieświadomości, że lada moment przyjdzie klub z ofertą milion euro i go puścimy.
Pierwsze chwile Marka Papszuna w roli trenera Legii. Taki ma przepis na sukces w stolicy