- Legia Warszawa jest w kryzysie, a Wojciech Kowalewski wskazuje na brak odpowiedzialności wśród zawodników.
- Kowalewski uważa, że szum wokół Kacpra Tobiasza jest przesadzony, a problemem Legii jest słaba ofensywa, nie obrona.
- Były bramkarz wierzy, że Marek Papszun ma szansę szybko uporządkować szatnię i wprowadzić Legię z powrotem do czołówki.
- Więcej o kryzysie Legii i projekcie GoalKeepers Federation znajdziesz w pełnym wywiadzie!
Wojciech Kowalewski: W szatni Legii nie da się schować
„Super Express”: - Gdzie pana zdaniem leży geneza kryzysu, w jakim znalazła się Legia?
Wojciech Kowalewski: - Na pewno jest to sytuacja nietypowa, historyczna już można powiedzieć, bo niechlubna historia została napisana. Ale nie ma takiej sytuacji, z której nie można wyjść. Kryzysy w takim klubie jak Legia to jest rzecz normalna. Mnie to troszeczkę tylko kłuje, że mam wrażenie, że w szatni Legii znajdują się zawodnicy, którzy w jakiś dziwny, niezrozumiały dla mnie sposób próbują się schować za kogoś, a w szatni Legii nie da się schować. Jak już masz tę "elkę" na klacie, to ta odpowiedzialność jest duża i trzeba mieć tę odpowiedzialność, dźwignąć ją.
- A co z pozycją bramkarza? Wokół Kacpra Tobiasza jest sporo dyskusji.
- Uważam, że jest troszeczkę za dużo szumu. I teraz jak nawet popatrzymy na tabelę, Legia nie traci więcej bramek niż czołówka Ekstraklasy. Tylko punktów nie zdobywa. Uważam, że Legia z tym potencjałem, który ma, powinna dawać więcej, jeśli chodzi o ofensywę.
Marek Papszun nie znosi takich piłkarzy. Tak kiedyś mówiono o nowym trenerze Legii
Marek Papszun charyzmą ożywi szatnię Legii?
- Trener Marek Papszun posprząta ten bałagan?
- Liczę na to, że troszeczkę ta konfiguracja mentalna się w Legii zmieni. Mam nadzieję, że trener Papszun ze swoim doświadczeniem, ale też ze swoją naturą i charyzmą będzie te porządki wprowadzał bardzo szybko i ożywi tę szatnię. Legia przy tym spłaszczeniu tabeli ligowej jeszcze realnie ma szansę na dobre miejsce w tabeli. Seria sześciu zwycięstw wprowadzi Legię w czołówkę. To jest realne, bo ja sam doświadczyłem tego i jako zawodnik, i jako członek sztabu.
- Grał pan w Legii, z której do dziś zostały panu relacje. Wraz z Arturem Borucem tworzycie projekt GoalKeepers Federation. Jakie są pana wspólne wspomnienia z Arturem z czasów gry w Legii?
- Ta Legia, w której myśmy się razem spotkali, była taką Legią trochę odradzającą się. I fajnie, że mogliśmy być uczestnikami tego zespołu, tego procesu. Odchodząc, pamiętam, w jednym z wywiadów powiedziałem, że dla mnie osobą, która w tym momencie powinna zająć bramkę Legii, jest Artur. Później nasze drogi niby się rozeszły, ale spotkały się w reprezentacji. To był ten moment, kiedy historycznie polska reprezentacja awansowała w końcu na Euro 2008.
Cristiano Ronaldo nie zwalnia tempa. Jest nienasycony i zbliża się do 1000 goli w karierze
Nowy bizens z Arturem Borucem i Łukaszem Fabiańskim
- Działacie w trójkę: poza panem i Borucem, jest jeszcze Łukasz Fabiański. Jakie są wasze role i co was wyróżnia jako trio?
- My jesteśmy generalnie już sprofilowani, jeśli chodzi o bramkarstwo. Łukasz jest takim bramkarskim arystokratą, Artur jest bramkarskim artystą, a ja jestem bramkarskim rzemieślnikiem. Każdy z nas przeszedł inną ścieżkę w rozwoju, miał inne cechy bramkarskie, na czym innym budował swoją pozycję. Ta różnorodność powoduje, że patrzymy na bramkarstwo z różnych perspektyw.
- Będziecie wspierać też młodzież radą? Co jest największym zagrożeniem dla młodych sportowców dzisiaj?
- Teraz ta przestrzeń medialna, social mediów, jest tak duża i pochłaniająca, że dla wielu młodych sportowców to jest takie bardzo ekspozycyjne okno na świat, gdzie oni chcą zaistnieć tu i teraz, zatracając proporcje między światem realnym i wirtualnym. Kreują swój wizerunek w świecie wirtualnym, a boją się weryfikacji w tym świecie naturalnym, sportowym. Naszą misją w projekcie jest również zwrócenie uwagi na ten obszar wokół sportowca.
Pierwsze chwile Marka Papszuna w roli trenera Legii. Taki ma przepis na sukces w stolicy
